Na razie istnieje jeszcze względna równowaga między liczbą ludności po obu stronach Morza Śródziemnego. W Europie mieszka 10 proc. ludności świata, w Afryce 16 proc. Ale to się szybko zmienia. Już w ciągu jednego pokolenia, do 2050 r., Afrykańczycy będą stanowili 24 proc. ludzi na Ziemi. A do 2100 roku ten wskaźnik urośnie do 39 proc.!
Powód jest prosty. Ostatnio dzietność Europejek co prawda nieco się poprawiła, ale to wciąż tylko 1,6 dziecka na kobietę, zdecydowanie za mało, aby zapewnić odnawialność pokoleń. Co gorsza, Europejek w wieku rozrodczym jest coraz mniej, bo nasz kontynent starzeje się w szybkim tempie. Na razie mediana wieku ludności, moment w życiu człowieka, w którym połowa społeczeństwa jest od niego starsza, a połowa młodsza, wynosi 40 lat. Ale w 2050 r. będzie to 46. Już teraz prawie co czwarty Europejczyk ma ponad 60 lat i ten udział szybko rośnie.
– Dzietność w Niemczech i innych krajach Europy nie wzrośnie, jeśli kobiety, które mają coraz lepsze wykształcenie, nie będą mogły pogodzić kariery zawodowej z życiem rodzinny. A to wymaga całkowitej zmiany struktury społeczeństwa – mówi „Rz" Francisca Woellert z berlińskiego instytutu demograficznego BIBE.
W Afryce sytuacja jest zupełnie odmienna. Tu społeczeństwo jest nie tylko o wiele młodsze, ale przeciętna kobieta rodzi wciąż 4,5 dziecka. W biednych, tradycyjnych społeczeństwach dla pań nie ma przeważnie perspektyw na inny styl życia. Właśnie dlatego ONZ przewiduje, że w ciągu zaledwie 15 lat ludność Czarnego Lądu skoczy z 1,18 mld osób do prawie 1,7 mld osób, a do końca wieku ten wskaźnik urośnie do niemal 4,4 mld osób.