Polacy ochronią południowe granice UE

Polska zadeklarowała 110 funkcjonariuszy granicznych do patrolowania zewnętrznych granic UE. To wstęp do wspólnego europejskiego korpusu.

Aktualizacja: 16.10.2015 07:47 Publikacja: 16.10.2015 07:08

Polacy ochronią południowe granice UE

Foto: AFP

Na szczycie UE w Brukseli premier Ewa Kopacz obiecała wysłanie 40 funkcjonariuszy straży granicznej do pomocy unijnej agencji Frontex, która wspomaga Grecję, Włochy i Węgry w ochronie zewnętrznych granic UE. Dodatkowo w dwustronnej umowie z Węgrami na ich granicę z Serbią pojedzie 70 funkcjonariuszy.  — Zadeklarowaliśmy po to, żeby Węgrzy nie zostali sami z napływem migrantów — powiedziała premier Kopacz. Pojedzie tam pięć specjalnych jednostek do nadzoru dziennego i nocnego (ze specjalnym sprzętem, w tym noktowizorami), którym ma towarzyszyć pięć samochodów terenowych do transportu ludzi. Patrolować granicę będzie około 70 Polaków. — Nie będą oni dokonywać fizycznej interwencji na granicach — podkreślił polski dyplomata. Jeśli zauważą jakąś niepokojącą sytuację, przekażą informację Węgrom.

 

Unijni przywódcy zgodzili się w czwartek w Brukseli, że będę pracować nad wspólnym zintegrowanym systemem zarządzania granicami. Jego elementem może być europejski korpus graniczny. Konkretną propozycję w tej sprawie złożyła Francja i w czwartek była ona przedmiotem dyskusji przywódców na szczycie w Brukseli. W liście wysłanym przed szczytem do stolic państw UE Paryż zaproponował podejście dwuetapowe. Na razie miałby powstać tymczasowy rezerwuar strażników granicznych, do którego każde państwo oddelegowałoby określoną liczbę, zależną od liczby ludności i poziomu zamożności. Takie kraje, jak Polska, które same mają do upilnowania długi kawałek granicy zewnętrznej UE mogłyby zostać potraktowane ulgowo. Funkcjonariusze działaliby pod egidą Fronteksu, unijnej agencji zarządzania granicami, której mandat — w efekcie głębokiego kryzysu migracyjnego — miałby zostać znacząco rozszerzony. I byliby wysyłani do kraju, który w danym momencie podlega znaczącej presji migracyjnej i nie radzi sobie z ochroną zewnętrznych granic UE. Czas ich działania mógłby wynosić maksimum rok. Ale, jak podkreślają Francuzi w dokumencie, do którego dotarła “Rzeczpospolita”, “każde państwo członkowskie pozostałoby zarządcą swoich granic, a prośba o wsparcie byłaby jego inicjatywą”.  I wysłani mu do pomocy zagraniczni funkcjonariusze działaliby pod jego pełną kontrolą. To na razie. Bo ten rezerwuar tymczasowy mógłby być stać się podstawą do stworzenia stałego Europejskiego Korpusu Granicznego. W nim byliby funkcjonariusze na stałe oddelegowani do Fronteksu i wysyłani w krytyczne miejsce na granicach zewnętrznych UE decyzją Rady UE, na wniosek samego Fronteksu i Komisji Europejskiej, w porozumieniu, ale już nie na wyłączną prośbę, państwa przeżywającego trudności.

 

Propozycja francuska nie jest zupełną nowością, pierwsza wstępna dyskusja o wspólnej ochronie granic odbyła się na poprzednim szczycie UE we wrześniu. Przewodniczący Rady Europejskiej Donald Tusk mówił wtedy, że to decyzja trudna, bo dotykające istoty suwerenności państwowej. Ale podkreślił, że w wyniku kryzysu następuje zmiana myślenia i stopniowo może dojść w tej sprawie do przełomu. Dokument przygotowany przez Paryż jest tego dowodem.

 

Na razie funkcjonariusze byliby wysłani do Grecji, Włoch i ewentualnie Węgier, które nie radzą sobie z napływem uchodźców. Już teraz te państwa proszą Frontex o pomoc, ale bez wielkich sukcesów. Bo agencja sama nie ma wystarczającego personelu, a na jej apel o wysyłanie ludzi państwa członkowskie odpowiadają niechętnie. Komisja Europejska w imieniu Fronteksu poprosiła o 775 funkcjonariuszy, przed szczytem dostała deklaracje opiewające zaledwie na 48 osób. Bruksela wierzy jednak, że po czwartkowym spotkaniu i apelu z estrony Komisji Europejskiej w ciągu kilka tygodni liczba funkcjonariuszy będzie znacznie większa. Kraje proszące o pomoc nie boją się utraty suwerenności. — Od kilku lat apelujemy o powołanie europejskiej straży granicy morskiej. To świetny pomysł — mówi nam nieoficjalnie włoski dyplomata.

 

To już czwarty unijny szczyt w ostatnich miesiącach poświęcony problemowi migracji. Wcześniej przywódcy zdecydowali o nadzwyczajnym podziale 160 tys. uchodźców, ale teraz muszą się zmierzyć z kolejnymi problemami. — Musimy mieć pewność, że nie będzie kolejnej wielkiej fali uchodźców z Syrii — powiedział francuski prezydent Francois Hollande. To wymaga współpracy z Turcją, zaangażowania w proces pokojowy w Syrii, a także lepszej ochrony granic.

Na szczycie UE w Brukseli premier Ewa Kopacz obiecała wysłanie 40 funkcjonariuszy straży granicznej do pomocy unijnej agencji Frontex, która wspomaga Grecję, Włochy i Węgry w ochronie zewnętrznych granic UE. Dodatkowo w dwustronnej umowie z Węgrami na ich granicę z Serbią pojedzie 70 funkcjonariuszy.  — Zadeklarowaliśmy po to, żeby Węgrzy nie zostali sami z napływem migrantów — powiedziała premier Kopacz. Pojedzie tam pięć specjalnych jednostek do nadzoru dziennego i nocnego (ze specjalnym sprzętem, w tym noktowizorami), którym ma towarzyszyć pięć samochodów terenowych do transportu ludzi. Patrolować granicę będzie około 70 Polaków. — Nie będą oni dokonywać fizycznej interwencji na granicach — podkreślił polski dyplomata. Jeśli zauważą jakąś niepokojącą sytuację, przekażą informację Węgrom.

Pozostało 82% artykułu

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 965
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 964
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 963
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 961