Władze nie ujawniają gdzie ulokują starających się o azyl uchodźców ponieważ obawiają się, że wskazanie konkretnego miejsca mogłoby doprowadzić do próby jego podpalenia. - W ciągu ostatnich kilku tygodni w południowej Szwecji doszło do serii podpaleń, dlatego nie wydaje mi się, aby ujawnianie gdzie chcemy umieścić osoby starające się o azyl, było właściwe. Istnieje ryzyko, że budynek ten również mógłby zostać podpalony - wyjaśniła Ewa Klingfors, lokalna urzędniczka odpowiedzialna za opiekę społeczną.

Tylko w ciągu ubiegłego tygodnia w Szwecji spłonęły trzy budynki, w których mieli zostać umieszczeni uchodźcy. Do pożarów, które najprawdopodobniej były efektem podpaleń, doszło w miejscowościach Onsala, Ljungby i Arlöv. W związku z tym istniejące ośrodki dla uchodźców zaczęła ochraniać policja. Funkcjonariusze przyznają, że jak na razie nie zatrzymali nikogo podejrzanego o ewentualne podpalenia, ale dochodzenia w tych sprawach wciąż się toczą.

W związku z falą uchodźców napływających do Szwecji tamtejsza Agencja Imigracyjna zaapelowała do przedstawicieli biznesu i władz lokalnych o pomoc w zapewnieniu dachu nad głową uchodźcom przed nadejściem silnych mrozów. Obecnie część uchodźców rozmieszczana jest w namiotach.

W 2015 roku wniosek o azyl w Szwecji złożyło niemal 100 tys. osób. Tylko w ciągu ostatniego tygodnia do Szwecji dotarło ok. 10 tys. uchodźców.