Zaledwie przed tygodniem miał miejsce drugi już szczyt UE w sprawie uchodźców, a już pojawiła się potrzeba kolejnego. Tym razem w innym formacie. Zaproszenie szefa Komisji Europejskiej Jeana-Claude'a Junckera zostało skierowane do krajów UE leżących na tzw. szlaku bałkańskim uchodźców. Chodzi o Chorwację, Słowenię, Austrię, Węgry i Grecję.
Zdaniem Brukseli propozycję zgłosiła Słowenia, lecz tajemnicą poliszynela jest, że o miniszczyt zabiegały Niemcy. Jednak to najmniejszy kraj na szlaku bałkańskim ma obecnie największe problemy, gdyż jego granice szturmuje dziennie 8–9 tys. uchodźców. Parlament Słowenii przyjął już ustawę zezwalającą na użycie wojska do ochrony granic, zwłaszcza z Chorwacją. Premier Miro Cerar krytykuje przy tym ostro władze w Zagrzebiu za brak solidarności. Bałkanom grozi chaos polityczny.
– Istnieje pilna potrzeba pomocy krajom tego regionu, tak jak ustanowienie efektywnej kontroli na granicach zewnętrznych UE – mówi „Rz" Ruprecht Polenz, były szef komisji spraw zagranicznych Bundestagu. Tym bardziej że z samych państw bałkańskich napływa w głąb Europy fala imigrantów ekonomicznych starających się o azyl. W okresie od początku tego roku do końca sierpnia wnioski o azyl złożyło w Niemczech 231 tys. osób.
Największą grupę (53 tys.) stanowili uchodźcy z Syrii, jednak tuż za nimi uplasowali się Albańczycy w liczbie 38 tys. osób. W sumie z sześciu państw bałkańskich napłynęło do Niemiec 92 tys. osób. Podobnie sytuacja wygląda w Szwecji czy Holandii. Przy tym w Niemczech od 1 listopada wszystkie kraje bałkańskie będą uznawane za pewne, to znaczy takie, z których imigranci nie mają szans na uzyskanie azylu. Teoretycznie muszą więc wcześniej czy później opuścić kraj. Na razie jednak zajmują miejsca uchodźcom, których Niemcy gotowi są przyjąć, z Syrii, Iraku czy Erytrei.
Problem, z jakim borykają się obecnie Niemcy, dotyczy sporu wewnątrz rządu. SPD nie akceptuje propozycji kanclerz Merkel ustanowienia strefy tranzytowej wzdłuż granic południowych. W strefie takiej obowiązywałyby zasady podobne do tych, jakie funkcjonują od dawna w portach lotniczych. Kto więc przybywa z kraju zakwalifikowanego jako pewny, musi niezwłocznie opuścić Niemcy. Gdyby udało się podobną procedurę zastosować wobec imigrantów z Bałkanów, liczba imigrantów uległaby drastycznemu zmniejszeniu. Tym samym wzrosłyby szanse na realizację obietnicy Angeli Merkel, która nie zamierza wycofać się ze swych słów w sprawie uchodźców: „Wir schafen das" (poradzimy sobie). – Nie ulega wątpliwości, że kluczowa jest pomoc innych państw UE w postaci przyjmowania określonej liczby uchodźców – podkreśla Ruprecht Polenz.