Oba ataki miały miejsce w południowej części Dagestanu. W pierwszym na minach zostały zniszczone dwa opancerzone samochody policyjne, w drugim – zamachowiec samobójca wysadził się w samochodzie zatrzymanym przez patrol.
Był to trzeci i czwarty od grudnia 2015 roku zamach na południu Rosji, do którego przyznało się „Państwo Islamskie". Formalnie w sierpniu 2015 roku część kaukaskich radykałów islamskich złożyła przysięgę na wierność „Państwu Islamskiemu" i utworzyła tzw. Wilajat Kaukaz („Prowincję Kaukaz"). – W Rosji nie ma komórek terrorystycznych podporządkowanych bezpośrednio „Państwu Islamskiemu", nie ma komu wydawać rozkazów do działania – sądzi rosyjski dziennikarz Orhan Dżemal.
– Na Kaukazie działa coś w rodzaju „franczyzy". Miejscowi chłopcy, którzy wcześniej byli w innych organizacjach, teraz posługują się brandem Daesz – powiedział portalowi Kaukaskij Uzieł. Ich związek z radykałami z Syrii i Iraku jest raczej symboliczny. Po rozpoczęciu we wrześniu 2015 roku rosyjskiej operacji w Syrii dagestańscy bojówkarze poinformowali o dokonaniu odwetowego ataku na koszary rosyjskiej armii w miejscowości Magaramkent. Miejscowi mieszkańcy jednak nie widzieli żadnej walki ani nie słyszeli strzelaniny.
– Wojna w Syrii nie wpływa bezpośrednio na aktywizację terrorystów. Ale (rosyjskie) ataki lotnicze przyjmowane są negatywnie, część mieszkańców (Kaukazu) ze współczuciem odnosi się do syryjskich muzułmanów – uważa Michaił Roszczin z Rosyjskiej Akademii Nauk.
Według rosyjskich ekspertów na południe Dagestanu zostali zepchnięci miejscowi islamscy radykałowie, przeważnie ze społeczności salafickich zwalczanych przez władze w Machaczkale. W ciągu kilku miesięcy zamknięto im 12 meczetów, głównie w północnej i centralnej części republiki.