Korespondencja z Londynu
Półśrodków nie będzie. – Musimy chwycić okazję, która zdarza się raz na pokolenie, i zmienić cały kierunek historii Europy – apelował w poniedziałek w „Daily Telegraph" Boris Johnson, lider kampanii na rzecz Brexitu. W razie wygranej jego plan jest radykalny. Prawo europejskie straciłoby prymat nad przepisami brytyjskimi. Londyn zawiesiłby składkę do budżetu Wspólnoty, z której finansowana jest znaczna część funduszy strukturalnych dla Polski. A obywatele Unii nie mieliby już prawa osiedlać się i pracować w Zjednoczonym Królestwie.
– Musimy odzyskać kontrolę nad naszymi granicami – przekonuje były burmistrz Londynu.
Bruksela nie pozostałaby dłużna i odcięłaby Brytyjczykom dostęp do unijnego rynku towarów, usług i kapitału, podstawy prosperity londyńskiego City. – Albo jest się w Unii, albo nie – ostrzega niemiecki minister finansów Wolfgang Schäuble.
Perspektywą nadchodzącego konfliktu między Brytyjczykami i kontynentem szczególnie przerażeni są Polacy mieszkający na Wyspach. Sondaż dla tygodnika „Observer" pokazuje, że gdyby mogli, niemal w 80 proc. opowiedzieliby się za pozostaniem we Wspólnocie.