Scena rozgrywała się w niedzielę rano w trakcie uroczystość poświęconej 15. rocznicy zamachów na World Trade Center. Nie mogło na niej zabraknąć ani Hillary Clinton, byłej senator z Nowego Jorku, ani Donalda Trumpa, którego wieżowiec Trump Tower jest jednym z najbardziej rozpoznawalnych w metropolii.
Jednak po półtorej godzinie w upale i przy dość dużej wilgotności Clinton nagle została odprowadzona przez swoich ochroniarzy. Media być może nie poświęciłyby temu zbyt dużo uwagi, gdyby nie kilkadziesiąt sekund, jakie była sekretarz stanu musiała czekać na swój samochód.
To wtedy Gazda, 50-letni mieszkaniec sąsiedniego stanu New Jersey, który przyjechał do Ameryki przeszło ćwierć wieku temu z ówczesnej Czechosłowacji i deklaruje poparcie dla kandydatki demokratów, nagrał swój film. Przypadkowo stał w doskonałym miejscu. Właśnie dlatego na nagraniu widać, jak Clinton osuwa się, gubi but i być może nawet traci przytomność. W ostatnim momencie przed upadkiem na ziemię 68-letnią kobietę ratują ochroniarze.
Przez kolejne 90 minut Ameryka nie wie, co stało się z jedyną osobą, która może zapobiec przejęciu najwyższego urzędu w państwie przez Donalda Trumpa. Clinton nie zgodziła się, aby do jej konwoju dołączyła grupa dziennikarzy, która normalnie śledzi każdy jej ruch. Dopiero później się okazało, że kandydatka z Ground Zero pojechała złapać oddech w położonym w pobliżu mieszkaniu swojej córki, Chelsea. Gdy wyszła, była już pełna uśmiechów.
– Czuję się znakomicie, jaki piękny mamy dziś w Nowym Jorku dzień – rzuciła grupie przechodniów, zanim wsiadła do swojej limuzyny. Na wszelki wypadek jej twarz osłaniały jednak słoneczne okulary.