W głośnym wywiadzie dla „Deutsche Welle" wicepremier Mateusz Morawiecki stwierdził, że w III Rzeszy prawo było rzetelnie przestrzegane. Morawiecki chciał tym samym wskazać, że ślepe stosowanie się do litery prawa w myśl zasad „dura lex, sed lex" i „fiat iustitia, pereat mundus" może prowadzić do takich samych nadużyć i zbrodni jak całkowite ignorowanie litery prawa. Pan wicepremier jest z wykształcenia historykiem, więc powinien doskonale wiedzieć, że wszystkie instytucje demokratycznego ładu prawnego w Niemczech umarły niemal natychmiast po dojściu Adolfa Hitlera do władzy.
Pierwszym przejawem łamania litery prawa przez narodowych socjalistów były próby nacisku na sędziów Najwyższego Trybunału Sprawiedliwości w Lipsku. Przewodniczący Reichsgerichtu Erwin Konrad Eduard Bumke, który wcześniej nie wykazywał nawet najmniejszych sympatii pronazistowskich, na pierwszym bankiecie urządzonym przez Trybunał po dojściu Hitlera do władzy pojawił się w mundurze SS zamiast w zwyczajowym fraku. Tym samym Bumke rozpoczął proces ujednolicania (niem. Gleichschaltung) prawa niemieckiego na potrzeby nazistowskiej dyktatury.
Zniewolone sądownictwo
Narodowi socjaliści postawili sobie za cel wyniszczenie wykształconego jeszcze w czasach cesarstwa systemu sądowniczego, opierającego się na zasadzie niezawisłości sędziowskiej. Wszyscy aktywni zawodowo prawnicy zostali zrzeszeni w jednym związku zawodowym – NS Rechtswahrerbund. „Sąd honorowy" tej organizacji dysponował całym zestawem surowych narzędzi dyscyplinarnych i kar – od brutalnych nagan za niestosowanie pozdrowienia „Heil Hitler" po wykluczenie z izby adwokackiej i przekazanie sprawy Gestapo. Jednym z pierwszych kroków podjętych przez nazistów była likwidacja dotychczasowej polityki kadrowej w sądownictwie. Od 1933 r. to nie prezesi sądów i sędziowie rozdzielali między siebie poszczególne zadania i funkcje, ale o nominacjach sędziowskich decydował minister sprawiedliwości. Nowa ustawa o urzędnikach państwowych nadawała ministrowi sprawiedliwości przywilej kierowania nieposłusznych lub podejrzanych politycznie sędziów na emeryturę. Miejsce „starych" sędziów zajmowali bardzo młodzi członkowie NSDAP. Klasycznym przykładem takiej wymiany kadr był szybki awans 31-letniego Wilhelma Stuckarta, którego mianowano prezesem Oberlandesgerichtu – Wyższego Sądu Krajowego Hesji.
Prawo jako narzędzie terroru
Wicepremier Mateusz Morawiecki pomylił nazistowską biurokrację z niemiecką praworządnością. Już bowiem 23 marca 1933 r. Reichstag (przy nieobecności aresztowanych posłów opozycji) uchwalił ustawę o pełnomocnictwach, która pozwalała rządowi Rzeszy na wydawanie ustaw bez zgody i udziału Reichstagu. Było to ewidentne pogwałcenie Konstytucji Rzeszy Niemieckiej. I chociaż ustawa gwarantowała niezależność parlamentu, Rady Rzeszy, rządu i prezydenta, to wszystkie te instytucje zostały w późniejszym czasie zlekceważone. Radę Rzeszy rozwiązano 14 lutego 1934 r. Pół roku później, po śmierci prezydenta Paula von Hindenburga, połączono niezależne urzędy prezydenta i kanclerza w specjalnie utworzony dla Hitlera urząd wodza i kanclerza Rzeszy Niemieckiej (Der Führer und Reichskanzler). Wbrew gwarancjom zapisanym w ustawie o pełnomocnictwach coraz rzadziej zbierał się Reichstag (ostatni raz 26 kwietnia 1942 r.), a rząd zaprzestał posiedzeń po 5 lutego 1938 r.
Po nocy długich noży Hitler przejął całkowitą kontrolę nad wymiarem sprawiedliwości. Wbrew nadal obowiązującej Konstytucji Rzeszy Niemieckiej nadał sobie tytuł najwyższego sędziego narodu niemieckiego (Oberster Richter des Deutschen Volkes). Od tej pory jego wola formalnie stała się obowiązującym prawem, co było pogwałceniem ustawy zasadniczej.