Biały van wjechał z wielką prędkością na chodnik mostu Londyńskiego osiem minut po dziesiątej w sobotnią noc. To był moment, gdy setki kibiców wychodziło z pubów pobliskiej rozrywkowej dzielnicy Borough Market: pół godziny wcześniej zakończył się mecz finałowy Ligi Mistrzów między Realem i Juventusem. Po przejechaniu na południową stronę Tamizy pojazd się zatrzymał, wyskoczyło z niego trzech młodych ludzi.
– Wyciągnęli długie noże i rzucili się na przypadkowych przechodniów. Próbowałem rozjechać jednego z nich, ale uskoczył na bok, po czym ugodził na moich oczach nastolatkę – opisywał później dziennikarzowi „Guardiana" taksówkarz, który podał tylko swoje imię Chris.
Innego terrorystę próbował obezwładnić znajdujący się tu przypadkowo policjant drogówki.
– Wtedy napastnik zaczął biec w moim kierunku. Ale potem nagle skręcił w prawo, w ulicę Stoney. Tam jest dużo pubów, restauracji, gdzie wciąż było wielu ludzi. Wpadł do jednej z nich. Ale chwilę potem pobiegło za nim bardzo wielu uzbrojonych policjantów, krzyczeli do ludzi: „Na ziemię! Na ziemię!". I zabili napastnika – relacjonował Gabriele Sciotto, włoski fotograf i autor filmów dokumentalnych. Jego zdjęcie zabitego terrorysty obiegło świat.
W barach Borough Market działy się dantejskie sceny. Ludzie próbowali powstrzymać terrorystów, rzucając w nich butelkami, kuflami z piwem, krzesłami. Panika była tym większa, że każdy z terrorystów miał na sobie coś, co przypominało pas szahida, wydawało się, że w każdej chwili może się wysadzić. Policjanci nie chcieli więc ryzykować i zastrzelili trzech napastników. Dopiero po zakończeniu operacji, która od momentu zgłoszenia incydentu na moście Londyńskim zajęła osiem minut, okazało się, że napastnicy mieli zaczepione wokół pasa atrapy ładunków wybuchowych. Uzbrojeni w noże zdołali zabić siedem osób i poważnie ranić 48.