Reklama

Zamach w Londynie: Serial terrorystyczny

Po sobotnim zamachu May zapowiada radykalne zaostrzenie walki z ekstremizmem islamskim.

Aktualizacja: 05.06.2017 06:08 Publikacja: 04.06.2017 19:18

Patrol policji w pobliżu Mostu Londyńskiego, gdzie doszło do zamachu.

Patrol policji w pobliżu Mostu Londyńskiego, gdzie doszło do zamachu.

Foto: AFP, NIKLAS HALLE'N

Biały van wjechał z wielką prędkością na chodnik mostu Londyńskiego osiem minut po dziesiątej w sobotnią noc. To był moment, gdy setki kibiców wychodziło z pubów pobliskiej rozrywkowej dzielnicy Borough Market: pół godziny wcześniej zakończył się mecz finałowy Ligi Mistrzów między Realem i Juventusem. Po przejechaniu na południową stronę Tamizy pojazd się zatrzymał, wyskoczyło z niego trzech młodych ludzi.

– Wyciągnęli długie noże i rzucili się na przypadkowych przechodniów. Próbowałem rozjechać jednego z nich, ale uskoczył na bok, po czym ugodził na moich oczach nastolatkę – opisywał później dziennikarzowi „Guardiana" taksówkarz, który podał tylko swoje imię Chris.

Innego terrorystę próbował obezwładnić znajdujący się tu przypadkowo policjant drogówki.

– Wtedy napastnik zaczął biec w moim kierunku. Ale potem nagle skręcił w prawo, w ulicę Stoney. Tam jest dużo pubów, restauracji, gdzie wciąż było wielu ludzi. Wpadł do jednej z nich. Ale chwilę potem pobiegło za nim bardzo wielu uzbrojonych policjantów, krzyczeli do ludzi: „Na ziemię! Na ziemię!". I zabili napastnika – relacjonował Gabriele Sciotto, włoski fotograf i autor filmów dokumentalnych. Jego zdjęcie zabitego terrorysty obiegło świat.

W barach Borough Market działy się dantejskie sceny. Ludzie próbowali powstrzymać terrorystów, rzucając w nich butelkami, kuflami z piwem, krzesłami. Panika była tym większa, że każdy z terrorystów miał na sobie coś, co przypominało pas szahida, wydawało się, że w każdej chwili może się wysadzić. Policjanci nie chcieli więc ryzykować i zastrzelili trzech napastników. Dopiero po zakończeniu operacji, która od momentu zgłoszenia incydentu na moście Londyńskim zajęła osiem minut, okazało się, że napastnicy mieli zaczepione wokół pasa atrapy ładunków wybuchowych. Uzbrojeni w noże zdołali zabić siedem osób i poważnie ranić 48.

Reklama
Reklama

W niedzielę rano Theresa May zwołała posiedzenie zespołu kryzysowego Cobra. Po jego zakończeniu premier zapowiedziała radykalne zaostrzenie walki z terroryzmem.

– Dosyć oznacza dosyć. Stajemy w obliczu nowego rodzaju zagrożenia, w którym terroryzm rodzi terroryzm. Byliśmy zbyt tolerancyjni wobec radykalizmu islamskiego. Nie możemy już dłużej wieść naszego życia w odrębnych, oddzielonych wspólnotach, ale musimy żyć jak prawdziwe Zjednoczone Królestwo – powiedziała szefowa rządu.

22 marca na oddalonym o 2 km moście Westminsterskim Brytyjczyk Khaled Masood także wjechał na chodnik, rozjeżdżając przechodniów, a następnie rzucił się z nożem na policjantów pilnujących kompleksu budynków parlamentu. A 22 maja inny radykalny muzułmanin z brytyjskim obywatelstwem, 22-letni Salman Ramadan Abedi, wysadził się tuż po koncercie Ariany Grande, zabijając 22 osoby. Śledczy obawiają się więc, że najnowszy zamach jest wynikiem nie długich przygotowań, tylko raczej impulsu, pójścia za śladem innych terrorystów. I rzeczywiście: policja, która aresztowała w niedzielę 12 osób w dzielnicy Barking, gdzie mieszkał jeden z terrorystów (to jedna z bardziej niebezpiecznych części stolicy), podała na podstawie relacji sąsiadów, że jeden z napastników zaczął się dopiero trzy dni temu interesować, gdzie wynajmuje się vany.

Powiązania terrorystów z radykalnym islamem są jasne, bo choć do zamknięcia tego wydania „Rz" nie podano tożsamości terrorystów, to świadkowie ataku słyszeli, jak kilkakrotnie krzyczeli oni „robimy to w imię Allaha". A i May winą za najnowszy atak obaczyła islamistów.

– Plan ataku był prosty, zamachowcy byli uzbrojeni jedynie w noże. Ale to zapewne efekt przemyślanej strategii. Obieg broni palnej jest w Wielkiej Brytanii ściśle kontrolowany, próba jej przejęcia wiąże się ze znacznie większym ryzykiem dekonspiracji przez MI5 – mówi „Rzeczpospolitej" Leandro Di Natala, specjalista ds. terroryzmu w brukselskim instytucie badań strategicznych ESISC.

Premier dała do zrozumienia, że wyroki za przynależność do radykalnych organizacji islamskich zostaną wydłużone, władze chcą też zaostrzyć kontrolę portali internetowych zachęcających do przeprowadzenia ataków terrorystycznych oraz miast i dzielnic samego Londynu, które jak East Ham czy Ilford są w większości zamieszkane przez muzułmanów.

Reklama
Reklama

Powstrzymanie fali terroryzmu ma dla May także fundamentalne znaczenie polityczne. W czwartek Brytyjczycy wybierają nowy parlament, od którego składu zależy strategia Londynu w negocjacjach rozwodowych z Brukselą. Jednak najwyraźniej coraz więcej wyborców wątpi, czy torysi potrafią skutecznie zapewnić bezpieczeństwo kraju i czy służy temu wyjście kraju z Unii. Wielka Brytania ani nie jest w Schengen, ani nie bierze udziału w unijnym planie rozlokowania uchodźców. A mimo to nie może zapobiec zamachom.

Sondaż „Mail on Sunday" daje konserwatystom 40 proc., to już tylko 1 pkt proc. przewagi nad laburzystami, podczas gdy jeszcze dwa tygodnie temu różnica wynosiła 12 pkt. May, która rozpisała 18 kwietnia przedterminowe wybory, aby zdobyć absolutną większość, teraz w ogóle może stracić władzę.

W samej Anglii mieszka około 3 mln wyznawców islamu, ale ich liczba szybko rośnie: w ciągu ostatnich dziesięciu lat się podwoiła. Taki jest wynik szybkiego przyrostu naturalnego (aż 1/3 brytyjskich muzułmanów ma mniej niż 15 lat) i dużej imigracji. Jak podał Home Office, w ub.r. ludność kraju wzrosła o 248 tys. osób, ale na to składa się tylko 133 tys. imigrantów netto z krajów UE i aż 173 tys. z imigrantów spoza Unii. To wynik przede wszystkim załamania przyjazdów z Polski i innych krajów Europy Środkowej: imigracja netto z tego regionu wyniosła w ub.r. tylko 5 tys. osób wobec 73 tys. z krajów starej Unii oraz 54 tys. z Rumunii i Bułgarii.

masz pytanie, wyślij e-mail do autora: jedrzej.bielecki@rp.pl

Panika w Turynie

Półtora tysiąca osób zostało rannych, trzy bardzo ciężko, w sobotnią noc w centrum Turynu, gdzie odbywało się zbiorowe oglądanie na ekranach finałowego meczu Ligi Mistrzów między Realem Madryt a Juventusem. W tłumie wybuchła panika, gdy rozległy się odgłosy wybuchy petard. Wiele osób uznało, że to zamach terrorystyczny, i rzuciło się do ucieczki, tratując innych. Niektórzy krzyczeli: „Bomba, bomba!". Część rannych to ofiary zawalenia się ogrodzenia przy wejściu do podziemnego parkingu. Rannych zostało też, jak podało MSZ, „co najmniej dwóch Polaków". Jeden szybko opuścił szpital. —d.z.

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1395
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1394
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1393
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1392
Świat
„Rzecz w tym”: Kamil Frymark: Podręczniki szkolne to najlepszy przykład wdrażania niemieckiej polityki historycznej
Materiał Promocyjny
Działamy zgodnie z duchem zrównoważonego rozwoju
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama