Uczestnicy, zorganizowanego nie bez kłopotów i mimo sprzeciwu lubelskich władz, Marszu Równości zbierali się od południa na Placu Zamkowym. W pobliżu, przy ulicy Zamkowej, gromadzili się kontrmanifestanci, ze środowisk narodowych.
Marsz wyruszył wkrótce po 13-tej. Niedługo potem w poprzek trasy marszu stanęli narodowcy, blokując przemarsz. Policja wezwała kontrmanifestantów do rozejścia się. Po ostrzeżeniach, policjanci musieli użyć siły. W ruch poszły armatki wodne, gaz łzawiący i granaty hukowe. Narodowcy rzucali kamieniami i butelkami, wykrzykiwali „Lublin miastem bez dewiacji!”, „Zakaz pedałowania!”, obrzucali wyzwiskami.
Po usunięciu nielegalnie blokujących trasę, legalnie manifestujący uczestnicy Marszu Równości pod silną ochroną policji, kontynuowali przemarsz przez miasto. Zakończyli na Placu Teatralnym, zgodnie z planem.
Organizacja Marszu Równości napotykała na problemy. Cztery dni temu prezydent Lublina Krzysztof Żuk wydawał zakaz organizacji marszu oraz kontrmanifestacji narodowców, pod pretekstem zagrożenia bezpieczeństwa.