Według prof. Michała Lenartowicza z warszawskiej AWF dzielenie się fizyczną przestrzenią miasta przez użytkowników mających różne potrzeby jest współcześnie traktowane jako oczywistość. - Sport ze względu na swoją przestrzenną charakterystykę, w większości dyscyplin, pojawia się w przestrzeni miejskiej częściej niż inne dziedziny kultury i zwłaszcza, gdy mamy do czynienia z wydarzeniami skupiającymi duże grupy uczestników i gdy dzieje się to często, zaburza to normalne codzienne funkcjonowanie mieszkańców. Są wśród nich zarówno sympatycy sportu, jak i osoby im niechętne, których próg tolerancji dla takich wydarzeń może być szybko przekroczony. Zbyt duże i zbyt częste naruszenie tej codzienności może skutkować obojętnością, zaniepokojeniem lub nawet agresją gospodarzy – zauważa prof. Lenartowicz w rozmowie z serwisem rp.pl.