To jeszcze nie koniec strajków we Francji

W ubiegłym tygodniu zakończyły się strajki francuskich kolejarzy protestujących przeciw zniesieniu rozbudowanych przywilejów emerytalnych. Mimo iż protesty trwały ponad dziewięć dni i sparaliżowały cały kraj, prezydent Nicolas Sarkozy nie dał się zaszantażować - mówi francuski socjolog Michel Wieviorka.

Aktualizacja: 26.11.2007 06:53 Publikacja: 26.11.2007 03:08

To jeszcze nie koniec strajków we Francji

Foto: EAST NEWS

Oświadczył, że zamierza przeprowadzić reformę bez względu na koszty. Wielu Francuzów nabrało nadziei, że konsekwentna postawa ich prezydenta doprowadzi do zerwania z francuską tradycją walki społecznej, która od lat blokowała modernizację kraju. Michel Wieviorka, francuski socjolog, szef Centrum Analiz Socjologicznych w Paryżu, uważa jednak, że są to złudne nadzieje.

Rz: Strajki, które paraliżowały Francję przez ostatnie osiem dni, dobiegły końca. Czy można mówić o zwycięstwie polityki reform prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego?

Michel Wieviorka: Na pierwszy rzut oka Nicolas Sarkozy rzeczywiście wyszedł z tego konfliktu zwycięsko. Najpierw wymusił na związkach negocjacje, a potem zgodę na likwidację przywilejów emerytalnych. Dzięki temu siły reformatorskie przejęły prym w największych organizacjach związkowych, spychając na margines radykalnych działaczy posługujących się retoryką komunistyczną i opornych wobec zmian.

Trzeba jednak pamiętać o tym, że związki założyły szaty reformatorskie dopiero wtedy, kiedy nie miały innego wyjścia. Francuzi uznali, że tegoroczne strajki są bitwą wąskiej grupy społecznej – to znaczy pracowników państwowych – o jej przywileje. Przywileje, które większości Francuzów nie przysługują. Przy tak słabym poparciu społecznym związki musiały pójść na kompromis. Możliwe, że podczas następnej fali protestów radykalne, komunistyczne, wręcz stalinowskie frakcje związkowców powstaną jak feniks z popiołów. Przegrali bitwę, ale nie wojnę. Osłabienie ruchu związkowego, do którego doprowadził Sarkozy, może się zresztą obrócić przeciw niemu. Rząd potrzebuje teraz silnych partnerów. Kto prócz związków zawodowych jest w stanie sprzedać Francuzom niewygodne reformy? W końcu Francję czeka w następnych miesiącach jeszcze niejedna bolesna zmiana.

Podczas strajków przewodnicząca związków pracodawców Laurence Parisot nazwała Francuzów masochistami, którzy gustują w konfliktach i blokują modernizację kraju.

Jestem socjologiem. Nie zajmuję się psychoanalizą narodu francuskiego. Oczywiście Francuzi są stosunkowo oporni na zmiany, ale czy są masochistami? Nie sądzę. Opór wobec reform we Francji wywodzi się z ponad- stuletniej tradycji walki społecznej. Nie można zmienić mentalności całego społeczeństwa w kilka dni. Francuzi mają obsesję na punkcie równości, sprawiedliwości społecznej oraz prawa do strajków. Wielu z nich jednak zrozumiało, że modernizacja państwa jest potrzebna, jeżeli Francja chce przetrwać w zglobalizowanym świecie. Ta zmiana świadomości następuje bardzo powoli. Dlatego konflikty były i nadal będą.

Czyli to nie koniec francuskiego modelu walki społecznej?

Moim zdaniem strajki jeszcze nieraz sparaliżują kraj. Wątpię, by Sarkozy’emu udało się zlikwidować „francuską kulturę konfliktu”. Znaczna część społeczeństwa wciąż broni rodzi- mej wizji państwa opiekuńczego. Mimo iż zaledwie 7 procent Francuzów należy do związków zawodowych, większość z tych organizacji zajmuje kluczowe pozycje w zakładach państwowych. Dzięki temu są w stanie sterroryzować cały kraj. Co z tego, że w tym roku strajkowało tylko 20 procent kolejarzy, skoro byli to konduktorzy, bez których żaden pociąg nie może ruszyć w drogę. Mimo iż związki zawodowe zawiesiły strajk, nadal protestują studenci. Od tygodnia blokują połowę uniwersytetów w kraju. W przeciwieństwie do związków zawodowych stają się coraz bardziej radykalni. Większość działaczy studenckich uważa się za trockistów i maoistów. Straszą studentów prywatyzacją wyższych uczelni. Tworzą atmosferę zagrożenia, która powoduje, że protesty nie ustają. Rząd będzie miał z nimi jeszcze sporo kłopotów.

Może Sarkozy, tak jak jego poprzednicy, zrezygnuje z reformy ze strachu przed reakcją studentów?

Doświadczenie poprzednich rządów przekonało Sarkozy’ego, że ze studentami trzeba się obchodzić ostrożnie. W 1986 roku rząd chciał sprywatyzować uniwersytety i podnieść opłaty za studia. Milion studentów i licealistów wyszło na ulicę. Próba sił trwała wiele tygodni. Aż w końcu ruch studencki zaczął tracić na sile. Wtedy dwóch policjantów zabiło podczas manifestacji studenta Sorbony Malika Ousekine’a. Dzień później rząd wycofał ustawę, a minister edukacji Alain Devaquet podał się do dymisji. Od tego czasu żaden rząd nie miał odwagi zreformować finansowania uczelni. Również teraz – w obawie przed reakcją studentów – prywatyzacja będzie tylko częściowa. Ustawa została tak pomyślana, by wywołać jak najmniejsze kontrowersje. Ale Sarkozy nie może z niej zrezygnować. Francuzi wybrali go na prezydenta, bo obiecał reformy. Nie ma teraz innego wyjścia, niż je przeprowadzić. W przeciwnym razie straci zaufanie elektoratu. Zresztą wydaje się, że nadszedł odpowiedni moment na przeprowadzenie reform. Opozycja nigdy nie była tak słaba. Partia socjalistyczna jest skłócona. Od klęski jej kandydatki w wyborach prezydenckich Segolene Royal partia ta nie jest w stanie wyrwać się z letargu. Brak silnego zaplecza politycznego osłabia związki zawodowe. Ale to nie będzie trwać wiecznie.

Jedną z głównych przyczyn protestów jest słabnąca siła nabywcza. Prezydent obiecał, że jak najszybciej rozwiąże ten problem. Czy to nie za dużo reform naraz?

Słabnąca siła nabywcza dotyczy głównie klas średnich. Ich zarobki nie wzrosły w ostatnich latach. Jednak to one stanowią dużą część elektoratu Sarkozy’ego. Podczas kampanii obiecał im podwyżkę płac. Skąd wziąć pieniądze na podwyżki, nie przekraczając deficytu budżetowego? Nikt nie wie.

Doświadczenie przekonało Sarkozy’ego, że ze studentami trzeba się obchodzić ostrożnie

Oświadczył, że zamierza przeprowadzić reformę bez względu na koszty. Wielu Francuzów nabrało nadziei, że konsekwentna postawa ich prezydenta doprowadzi do zerwania z francuską tradycją walki społecznej, która od lat blokowała modernizację kraju. Michel Wieviorka, francuski socjolog, szef Centrum Analiz Socjologicznych w Paryżu, uważa jednak, że są to złudne nadzieje.

Rz: Strajki, które paraliżowały Francję przez ostatnie osiem dni, dobiegły końca. Czy można mówić o zwycięstwie polityki reform prezydenta Nicolasa Sarkozy’ego?

Pozostało 91% artykułu
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK