Wystarczy formalnie uważać Rosję za historyczną ojczyznę, a język rosyjski za ojczysty, by złożyć wniosek o Kartę Rosjanina. Tak zakłada projekt ustawy, który przygotowali deputowani Sprawiedliwej Rosji i prorosyjscy politycy na Ukrainie. W najbliższych dniach dokument ma trafić do Dumy Państwowej.
– Braliśmy przykład z Karty Polaka, która okazała się bardzo dobrym projektem – mówi „Rz” Wasyl Wołga, szef ukraińskiego Sojuszu Sił Lewicy i jeden z pomysłodawców inicjatywy. Tłumaczy pomysł troską nie tylko o etnicznych Rosjan, ale także o Ukraińców, którzy szukają pracy na rosyjskim rynku. Jego zdaniem dokument nie pogorszy stosunków między Moskwą a Kijowem, bo „kiedy wydawano Kartę Polaka, żadnych protestów ze strony władz ukraińskich nie było”.
Czy władze na Kremlu są gotowe przyjąć milionową falę rodaków mieszkających na post- radzieckich terytoriach?
– To nawet wskazane, bo Rosji zaczyna brakować wykwalifikowanych specjalistów i innych pracowników. Nie prowadziliśmy takiej polityki w latach 90., bo wydawało się nam, że mamy wszystko – mówi „Rz” Władimir Żarychin, zastępca szefa Instytutu Państw WNP w Moskwie. I dodaje: – Chcemy wykorzystać doświadczenie Polski, która troszczy się o polską diasporę.
Zdaniem ukraińskich ekspertów nie można porównywać rosyjskiej inicjatywy do polskiej. – Karta Polaka faktycznie oznacza zacieśnianie więzi kulturowych z ojczyzną; Karta Rosjanina może oznaczać aktywizację prorosyjskiego lobby i piątej kolumny na Ukrainie – mówi „Rz” Maksym Stricha z Instytutu Polityki Otwartej w Kijowie. Jego zdaniem to kolejna próba Kremla wywierania nacisku na Kijów. – Świadczą o tym także oświadczenia prezydenta Dmitrija Miedwiediewa, który – mówiąc o obronie swoich obywateli, gdziekolwiek się znajdują – zdradza imperialistyczne ciągotki.