[b]RZ: W Londynie, Madrycie i Genui uruchomiono kampanię pod hasłem: „Boga nie ma”. Dlaczego dzieje się to w Europie Zachodniej, gdzie nikt specjalnie nie przejmuje się Bogiem?[/b]
Konrad Szymański: Przyzwyczailiśmy się myśleć o Europie Zachodniej jako bastionie laicyzmu, a tymczasem inspiracja religijna wraca tam do życia publicznego. Ja na swoim podwórku – w Parlamencie Europejskim –obserwuję to od czterech lat. Widzę, jakie emocje wzbudza światopogląd umocowany w wartościach chrześcijańskich – czasami wręcz niekontrolowane. Jest to widoczne zwłaszcza u osób, które żyją w przekonaniu, że ta sprawa została raz na zawsze zamknięta. Dlatego postrzegam tę inicjatywę jako wyraz rozpaczliwej walki o utrzymanie status quo.
[b]A może jest to jednak wyraz triumfu środowisk ateistycznych?[/b]
Absolutnie się z tym nie zgadzam. To są środowiska, które nie mają żadnego powodu do zadowolenia. Żywotność dyskusji, która się aktualnie toczy w całej Europie na fali tych wydarzeń, pokazuje, że sprawa wcale nie jest zamknięta. To obrazuje skalę porażki, jaką ponoszą ateiści. Z całą pewnością środowiska te odczuwają niepokój nie tylko wywołany pontyfikatem Jana Pawła II, ale także jego kontynuacją przez Benedykta XVI. Uważam obecny pontyfikat za niezwykle witalny. Jako przykład poczucia zagro- żenia wśród sił ateistycznych podam sytuację z Parlamentu Europejskiego, kiedy po moim wystąpieniu jedna z posłanek wstała i powiedziała: „Poczułam się, jakbyśmy znowu byli w latach 70., jakbyśmy nic przez te lata nie wywalczyli”. Była to jedna z przyjemniejszych chwil w trakcie pełnienia mandatu europosła, bo właśnie o to chodzi, aby odwracać procesy niedobre dla społeczeństw europejskich.
[b]Czy kampania może odnieść skutek?[/b]