Pracownicy rosyjskiej służby podatkowej (FNS) zwijają się jak w ukropie. Ich szef Michaił Mokriecow wydał właśnie specjalne zarządzenie, żeby do 15 maja poinformować wszystkich właścicieli kasyn i jednorękich bandytów, że do końca czerwca muszą zwinąć interes. Skąd ten pośpiech? O tym, że od 1 lipca kasyna mają zniknąć z rosyjskich miast, wiadomo było od 2006 roku, kiedy z inicjatywy Władimira Putina, wówczas jeszcze prezydenta, Duma przyjęła odpowiednią ustawę. Są podstawy, by podejrzewać, że pracownicy FNS, podobnie jak królowie hazardu, nie do końca wierzyli, że nowe przepisy rzeczywiście wejdą w życie.

Kilka dni temu Dmitrij Miedwiediew wezwał Mokriecowa na dywanik. – Jak tam z realizacją ustawy? – zapytał, chociaż świetnie znał odpowiedź. W sprawie stworzenia na terytorium Rosji czterech specjalnych stref hazardu w ciągu minionych trzech lat zrobiono niewiele. Federalny budżet nie przewiduje środków na ich utworzenie, a regiony nie mają pieniędzy ani inwestorów. Poza tym – zastanawiają się znawcy – kto będzie jechał na Ałtaj czy do Kaliningradu, żeby pograć w ruletkę? Ale prezydent Dmitrij Miedwiediew oświadczył: „Nie będzie żadnych odwołań".

Mer Moskwy Jurij Łużkow porównał ostatnio hazard do „opuchlizny rakowej” i kolejny raz wypowiedział kasynom bezlitosną wojnę. Jeszcze kilka lat temu w rosyjskiej stolicy było ponad 50 kasyn i prawie 3 tysiące salonów gry. Dziś – chwali się Łużkow – zostało ich odpowiednio - 30 i 560. Lokale – zarówno elitarne, jak i zwykłe salony z automatami - ciągle cieszą się w Moskwie ogromną popularnością. Ich bywalcy pukają się w głowę, gdy słyszą o rychłym pożegnaniu z hazardem. – To po prostu niemożliwe.

Właściciele lokali kombinują, jak mogą. Część zamierza przekształcić je po prostu w bary i w restauracje. Ale zyski, które uda im się z nich wycisnąć – zwłaszcza w czasach kryzysu – będą tylko smętnym wspomnieniem czasów hazardowej prosperity, kiedy mówiło się, że Moskwa ma więcej kasyn niż Las Vegas.

Kilka pomysłów na wyjście z trudnej sytuacji podsunęli internauci. „Nawet OMON nie tknie kasyna, jeśli nad wejściem będzie wisiał szyld z napisem »Towarzystwo sympatyków gry w ruletkę«. Ktoś inny skomentował: „Wszyscy zostaną sportowcami, bo przecież poker to gra sportowa, a nie hazard”. Sposobem na obejście przepisów może być przeniesienie automatów do sfery wirtualnej i przekształcenie salonu gier w „kafejkę internetową”. Eksperci straszą, że w efekcie kiepsko przygotowanej reformy w Moskwie powstanie hazardowe podziemie.