Korespondencja z Moskwy

Przeciwnicy nowych przepisów argumentują, że pod pojęcie „propagowania homoseksualizmu wśród dzieci" można podciągnąć w zasadzie każde działanie, mające miejsce publicznie – bo osoby nieletnie mogą przecież być wszędzie. Na przykład w Archangielsku władze interpretują tę regulację jako dającą podstawy do zakazywania gejowskim aktywistom organizowania jakichkolwiek zgromadzeń.

- Teraz każde pismo bardzo się zastanowi, zanim zacznie wychwalać homoseksualizm – cieszy się jedna z pomysłodawczyń petersburskich przepisów Jelena Babicz. Konieczność wprowadzenia antygejowskich przepisów uzasadniała między innymi tym, że plakaty rozwieszane nad Newą w Dniu Miasta przedstawiają założyciela Petersburga Piotra Wielkiego na tle tęczy. A tęcza jest symbolem gejowskim i według Babicz została umieszczona na plakacie nieprzypadkowo.

Anton Pałajew, w moskiewskiej Dumie miejskiej szef komisji ds.organizacji społecznych zapowiada, że stołeczna regulacja będzie ostrzejsza niż petersburska. Była burmistrz Petersburga, obecnie przewodnicząca Rady Federacji Walentina Matwienko mówi, że „jeśli nowe prawo będzie przynosiło pozytywne efekty, to można rozpatrzeć przeniesienie tej inicjatywy na szczebel ogólnokrajowy".

Tryumfalny marsz „antygejowskiego paragrafu" przez rady kolejnych rosyjskich miast można tłumaczyć sytuacją przedwyborczą. Niechęć do homoseksualizmu jest w Rosji silna i rozpowszechniona, gejowskie pikiety często są rozbijane przez tzw. prawosławnych aktywistów, przy poparciu albo przynajmniej bierności przypadkowych świadków wydarzenia. Zarazem wiele wskazuje na to, że rządząca Jedna Rosja spodziewa się trudności w mających odbyć się 4 grudnia wyborach parlamentarnych. W tej sytuacji eskalowanie napięć, związanych z działaczami gejowskimi, może być korzystne dla partii władzy. Pozwala jej bowiem lansować swój wizerunek jako obrońców Rosji przed homoseksualnym zagrożeniem.