O Macieju Grzybku można mówić, że „przyciąga pioruny", bo wielokrotnie znalazł się tam, gdzie się działo coś złego. Ale tylko on potrafił wokół siebie dostrzec to zło i zareagować, gdy ktoś potrzebował pomocy.
Wczoraj otrzymał w Muzeum Powstania Warszawskiego pierwszą w historii Nagrodę im. Jana Rodowicza „Anody". Wyróżnienie zostało utworzone przez MPW wspólnie z rodziną słynnego powstańca, żołnierza AK, po to, by wśród współczesnych szukać kontynuacji powstańczych postaw i ideałów.
– To nagroda dla „powstańców czasów pokoju". Ludzi, którzy nie walczą z bronią w ręku w obronie podstawowych wartości, lecz mogą urzeczywistniać je w wolnej Polsce – mówi szef MPW Jan Ołdakowski. Laury przyznano w dwóch kategoriach – za wyjątkowy czyn i generalnie – postawę życiową.
Maciej Grzybek – choć sam jest młody (niedawno kończył studia) – tych wyjątkowych czynów ma na koncie kilka. Uratował już życie pięciu osobom. Kiedyś na kempingu na Helu pomógł trójce nieznajomych porażonych prądem, którzy zawadzili katamaranem o druty wysokiego napięcia.
Kolejna osoba, którą reanimował, topiła się. Innym razem zastąpił ratownika sparaliżowanego strachem i wyciągnął z wody topiącą się Francuzkę.