Reklama

Ślub bez państwa młodych, ale z telefonem

Ślub jest ważny, nawet jeśli pan młody był nieobecny – taki wyrok wydał sąd w amerykańskim stanie Maryland

Publikacja: 30.11.2012 00:21

Ślub bez państwa młodych, ale z telefonem

Foto: Fotorzepa, Michał Walczak Michał Walczak

Odrzucił tym samym argumenty pracownika Banku Światowego, który przekonywał, że zawarty przez niego w 1993 roku związek małżeński nie miał mocy prawnej.

Pochodzący z Afryki Noel Tshiani nie był obecny na własnym ślubie. Zamiast niego obok panny młodej – obecnie Marie-Louise Tshiani – stał jego kuzyn. Noel Tshiani był wówczas w Demokratycznej Republice Konga, w całej ceremonii brał jednak udział telefonicznie. Osobiście wypowiedział więc sakramentalne „tak".

Rodziny młodej pary wymieniły się tradycyjnymi podarunkami: pieniędzmi, ubraniami i kozą..., a po kilku dniach panna młoda poleciała do ukochanego.

Gdy 15 lat później miłość prysła, a niezadowolona ze wspólnego życia małżonka wniosła do sądu pozew o rozwód, Noel Tshiani oświadczył, że nic nie wie o żadnym ślubie (mimo że wcześniej uzyskał dla żony zieloną kartę i składał wspólne deklaracje podatkowe).

Sędzia orzekł, że prawo stanu Maryland nie zabrania uznania za ważną ceremonii, w której pan młody lub panna młoda są reprezentowani przez pełnomocnika lub – jak było w tym przypadku – kiedy pan młody bierze udział w swoim ślubie przez telefon.

Reklama
Reklama

Ten precedensowy wyrok jest ważny nie tylko dla pana Tshianiego, któremu nie uda się już chyba uniknąć płacenia alimentów wynoszących niemal 6 tysięcy dolarów (około 19 tys. złotych) miesięcznie.

Może on również ułatwić życie tym parom, którym w ostatniej chwili coś pokrzyżowało plany formalnego rozpoczęcia wspólnego życia. W zeszłym roku 27-letni Samuel Kim tuż przed ślubem złapał infekcję płuc i trafił na oddział zamknięty. Goście z Korei byli już w drodze, więc na odwołanie ceremonii było za późno. Samuel Kim i jego wybranka Helen Oh wzięli więc ślub przy użyciu komunikatora Skype, dwóch laptopów i pięciu kamer, które na żywo transmitowały obraz dwojga zakochanych.

Dwa lata wcześniej światowe media odnotowały z kolei pierwszy rozwód za pośrednictwem Facebooka. „Neil Brady zakończył małżeństwo z Emmą Brady" – w 2009 roku wpis tej treści przeczytała na stronie Neila Brady'ego przyjaciółka Emmy. Gdy zadzwoniła do Emmy, aby dodać jej otuchy, okazało się, że 39-letni małżonek – z zawodu informatyk – ani słowem nie wspomniał  żonie o tym, że chce się rozwieść. Kategoryczny wpis na Facebooku sprawił jednak, że szybko musiał wrócić do mieszkania z mamusią.

Społeczeństwo
Skandal we Włoszech: Intymne zdjęcia kobiet na Facebooku. „Wirtualny gwałt”
Społeczeństwo
Wielkie budowy w Niemczech. Dużo później, dużo drożej. Nowy symbol - więzienie w Zwickau
Austria
Austria: 13-latka wywierciła otwór w czaszce pacjenta. Mama pozwoliła, stanie przed sądem
Społeczeństwo
Koreański Sąd Najwyższy kończy spór o „Baby Shark”. Amerykański kompozytor przegrał po sześciu latach
Społeczeństwo
8-latki na Litwie będą się uczyć budowy i obsługi dronów
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama