Państwo opiekuńcze w Europie przechodzi do historii

W całej Unii państwo opiekuńcze odchodzi w przeszłość. Dobił je trwający od lat kryzys.

Publikacja: 31.05.2013 21:08

Na ulicach Aten i innych greckich miast żyje już ponad 40 tysięcy bezdomnych

Na ulicach Aten i innych greckich miast żyje już ponad 40 tysięcy bezdomnych

Foto: ROL

Wybitny brytyjski historyk Tony Judt uważał, że tak jak „american way of life” jest spoiwem, który łączy emigrantów osiedlających się w Stanach Zjednoczonych, tak zabezpieczenia socjalne są tym, co odróżnia kraje Unii Europejskiej od reszty świata.

W najnowszym raporcie OECD ostrzega jednak, że państwo dobrobytu może okazać tylko epizodem w historii Starego Kontynentu, którym cieszyły się zaledwie dwa pokolenia Europejczyków. Okazuje się bowiem, że w ciągu minionych trzech lat nierówności w dochodach między biedakami i bogaczami z krajów zjednoczonej Europy bardzo zbliżyły się do tego, co dzieje się po drugiej stronie Atlantyku. Różnice w poziomie życia warstw społecznych pokazuje indeks Giniego (gdzie zero to absolutna równość, a 100 całkowita nierówność). W Stanach Zjednoczonych osiągnął on 38 – poziom, który ostatnio był notowany w latach 20. XX wieku. Ale nie jest on już wiele niższy w takich krajach Europy jak Wielka Brytania (35), a nawet Francja (30) i Niemcy (29).

Co się stało?

Andre Sapir, profesor ekonomii na Universite Libre de Bruxelles, tłumaczy „Rz”, że budowa państwa opiekuńczego po drugiej wojnie światowej była możliwa dzięki wyjątkowemu zbiegowi okoliczności, po którym dziś właściwie nie ma śladu. Motorem szybkiego rozwoju europejskiej gospodarki była wówczas tania energia, zniesienie barier protekcjonistycznych, pościg za poziomem życia w USA, baby boom.

Unia mogła się swobodnie rozwijać także dlatego, bo jej potencjalni konkurenci, jak Chiny, Indie czy Związek Radziecki, funkcjonowali poza globalnym obiegiem ekonomicznym. W ten sposób przez trzy dekady Europa przeżyła bezprecedensowy wzrost. A nauczona doświadczeniami nazizmu i komunizmu postanowiła wykorzystać swoje bogactwo dla zbudowania kompleksowego systemu opieki socjalnej, który raz na zawsze usunie populistom grunt pod nogami.

Dziś jednak z czterech czynników definiujących – zdaniem Tony'ego Judta – europejski model państwa opiekuńczego (pełne zatrudnienie, zabezpieczenie socjalne, spójność społeczeństwa i demokracja) pozostał w zasadzie tylko ten ostatni. I to z coraz większym trudem, bo populiści niemal w całej Unii znów podnoszą głowę.

W Atenach jak w Nowym Jorku

Cios, jaki kryzys zadał modelowi europejskiego państwa dobrobytu, najlepiej widać na południu Starego Kontynentu. Jeszcze kilka lat temu podróżny z Europy przeżywał szok na widok wielu bezdomnych śpiących w bramach bezpośrednio przy nowojorskiej Piątej Alei czy w sąsiedztwie Białego Domu. Dziś jednak podobne sceny widać na ulicach Aten czy Salonik, gdzie łączna liczba bezdomnych przekroczyła 40 tysięcy.

– Przeżywamy katastrofę humanitarną, która jeszcze niedawno była nie do wyobrażenia w Europie – ostrzega Nikitas Kanakis, szef greckiego oddziału organizacji Medecins du Monde.

Zdaniem Komisji Europejskiej już 27 proc. Greków grozi bieda, a 11 proc. żyje w warunkach „ekstremalnego ubóstwa”. To oznacza, że ponad milion osób nie dojada i nie ma pieniędzy na ogrzewanie. Codziennie grecki kościół prawosławny rozdaje rodowitym Grekom 250 tysięcy darmowych posiłków. Pięć lat temu, przed wybuchem kryzysu, ta forma pomocy była organizowana wyłącznie dla nielegalnych emigrantów.

Niewiele lepiej jest w Hiszpanii – kraju, który jeszcze niedawno chwalił się „cudem gospodarczym”. Tu sam Caritas każdego dnia wspiera 950 tysięcy biednych darmowymi zupami.

– Przychodzą do nas ludzie żyjący w ekstremalnej i chronicznej nędzy – mówi sekretarz generalny hiszpańskiego oddziału katolickiej organizacji pomocy społecznej Sebastian Mora.

Zaczęło się w Niemczech

Z danych Brukseli wynika, że już jednej czwartej hiszpańskiego społeczeństwa – a więc prawie 12 milionom osób – grozi ubóstwo. To ci, którzy pozostają bez pracy (ponad połowa młodych ludzi), eksmitowani z domów (prawie 100 tys. rodzin rocznie), emigranci, ludzie bez wykształcenia.

– Przed wybuchem kryzysu mogli liczyć na wiele zabezpieczeń socjalnych. Ale większość pomocy państwa zlikwidowano, bo taki był warunek Brukseli uratowania hiszpańskich banków przed bankructwem. Państwo socjalne pozostało już tylko na papierze, w europejskich traktatach – mówi „Rz” Cinzia Alcidi z Center for European Policy Studies w Brukseli.

Kryzys dobił państwo opiekuńcze na południu Europy, ale jego podmywanie zaczęło się dużo wcześniej na północy Unii. OECD wskazuje, że od roku 2000 nierówności w Niemczech zwiększyły się radykalnie. Na początku XXI wieku pod względem spójności społeczeństwa nasz zachodni sąsiad przypominał kraje skandynawskie. Dziś coraz mniej różni się pod tym względem od Stanów Zjednoczonych. Okazuje się bowiem, że 10 procent najbogatszych Niemców zarabia już osiem razy więcej niż 10 procent Niemców najbiedniejszych.

– Taka jest cena społeczna reform Gerharda Schroedera. Dzięki nim niemiecka gospodarka stała się bardzo konkurencyjna, ale zabezpieczenia socjalne zostały bardzo ograniczone – wskazuje Ansgar Belke, ekonomista z Uniwersytetu w Duisburgu.

Jednym z przykładów są zasiłki dla osób pozostających przez długi czas bez pracy. Przysługuje im tylko nieco mniej niż 400 euro miesięcznie, i to pod warunkiem, że nie mają żadnych własnych oszczędności. Z kolei udział osób zmuszonych do pracy na pół etatu się podwoił. To już los jednej piątej dorosłych Niemców.

Robotnik żyje krócej od menedżera

Polityka radykalnego ograniczenia wydatków socjalnych w Niemczech oraz utrzymywania na niskim poziomie pensji stopniowo doprowadziła do podmycia państwa socjalnego w całej Europie. Tanie niemieckie towary i usługi zalały bowiem Unię, wymuszając cięcie kosztów przez przedsiębiorstwa w całej Wspólnocie. Taki sam efekt spowodował zalew importu z Chin – kraju, z którym Unia zawarła wiele umów o liberalizacji handlu, choć nie przestrzegał on minimalnych regulacji socjalnych i ochrony środowiska.

Jednym z nielicznych krajów, które zdaniem OECD próbuje jeszcze ograniczyć wzrost nierówności społecznych, jest Francja. Ale za cenę, która w dłuższej perspektywie jest nie do zaakceptowania. Podatki płacone nad Sekwaną pochłaniają już bowiem największą w Europie część dochodu narodowego – Francuzi pobili pod tym względem nawet Szwedów. Fiskus dusi wzrost gospodarczy i powoduje, że wielu przedsiębiorców wybiera emigrację.

Paryż próbuje w ten sposób – czyli na kredyt – utrzymać resztki państwa opiekuńczego. Jednak analiza francuskiego urzędu statystycznego INSEE pokazuje, że metoda ta nie jest zbyt skuteczna, bo różnice w dochodach i perspektywach życiowych bogatych i biednych i tak się szybko rozchodzą. Okazuje się na przykład, że 35-letni obecnie robotnik będzie statystycznie żył aż sześć i pół roku krócej niż menedżer; zaledwie co piąte dziecko robotników pójdzie na studia; aż 85 proc. rodziców samotnie wychowujących dzieci to kobiety, a majątek zgromadzony przez 10 procent najbogatszych francuskich rodzin jest 35 razy większy niż aktywa dolnej połowy gospodarstw domowych!

Brak równie hojnych co w Europie zabezpieczeń socjalnych Ameryka zastępuje niskim bezrobociem, wsparciem dla przedsiębiorczości, szybszym wzrostem gospodarczym. Po naszej stronie Atlantyku na razie w lukę po państwie opiekuńczym wdarły się ugrupowania populistyczne. Czasu na znalezienie alternatywnego modelu rozwoju jest więc niewiele.

Wybitny brytyjski historyk Tony Judt uważał, że tak jak „american way of life” jest spoiwem, który łączy emigrantów osiedlających się w Stanach Zjednoczonych, tak zabezpieczenia socjalne są tym, co odróżnia kraje Unii Europejskiej od reszty świata.

W najnowszym raporcie OECD ostrzega jednak, że państwo dobrobytu może okazać tylko epizodem w historii Starego Kontynentu, którym cieszyły się zaledwie dwa pokolenia Europejczyków. Okazuje się bowiem, że w ciągu minionych trzech lat nierówności w dochodach między biedakami i bogaczami z krajów zjednoczonej Europy bardzo zbliżyły się do tego, co dzieje się po drugiej stronie Atlantyku. Różnice w poziomie życia warstw społecznych pokazuje indeks Giniego (gdzie zero to absolutna równość, a 100 całkowita nierówność). W Stanach Zjednoczonych osiągnął on 38 – poziom, który ostatnio był notowany w latach 20. XX wieku. Ale nie jest on już wiele niższy w takich krajach Europy jak Wielka Brytania (35), a nawet Francja (30) i Niemcy (29).

Pozostało 86% artykułu
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Antypolska nagonka w Rosji. Wypraszają konsulat, teraz niszczą cmentarze żołnierzy AK