Femme fatale czeskiego premiera

Koleje losu głównej bohaterki skandalu korupcyjnego w Czechach ściśle związały ją z karierą premiera Petra Nečasa. Nic więc dziwnego, że niesławny upadek szefa rządu przyniósł koniec kariery wszechwładnej do niedawna szefowej jego gabinetu.

Publikacja: 20.06.2013 16:53

Femme fatale czeskiego premiera

Foto: ROL

Wielu Czechów nie mogło uwierzyć własnym oczom kiedy w ubiegły poniedziałek czeska prasę obiegło zdjęcie Jany Nagyovej, szefowej gabinetu premiera Petra Nečasa prowadzonej w kajdankach do policyjnego samochodu przez zamaskowanych funkcjonariuszy wydziału ds. zwalczania zorganizowanej przestępczości.

To, że z szefem wiążą ją bardzo bliskie kontakty było w Pradze tajemnicą poliszynela.  Nikt nie potwierdził tego oficjalnie, jednak kiedy kilka dni przed skandalem premier potwierdził, że rozwodzi się ze swoja żoną Radką Internet zalały złośliwe memy i komentarze niedwuznacznie wskazujące na intymne wątki romansu w Strakovej Akademii, będącej siedzibą czeskiego rządu.

Nagyova zaczęła karierę zawodową w 1984 r. jako skromna urzędniczka księgowości zakładów przemysłu gumowego w rodzinnym Chodovie. Po upadku komunizmu w 1993 r. została lokalną przedstawicielką producenta porcelany. W połowie lat 90, wszystko wokół niej zaczęło się walić – zaczęły się kłopoty w pracy, rozpadło się jej małżeństwo, została samotną matka z dwojgiem dzieci.

Los uśmiechnął się do niej w 1996 r. gdy całkiem przypadkowo została urzędniczką w terenowym biurze Obywatelskiej Partii Demokratycznej (ODS) w Karlovych Varach. Przy okazji pełniła też rolę sekretarki, a potem szefowej biura miejscowego senatora ODS Vladimira Kulhanka.

Wykazała się pracowitością i lojalnością, co jej nowy szef docenił proponując jej w 2005 r. przeprowadzkę do stolicy i pracę w praskiej centrali partii. Od początku współpracowała z Nečasem, który piął się po drabinie partyjnej i urzędniczej kariery. Został wiceprzewodniczącym partii, potem ministrem pracy, a wreszcie w 2010 r. premierem.

Jana Nagyova towarzyszyła mu w każdej z tych funkcji jako szefowa gabinetu, do której miał – jak często powtarzał - nieograniczone zaufanie. „Ona pracuje jak koń" – tłumaczył rok temu premier nadzwyczaj wysoką pensję, która przyznał swojej najbliższej pracownicy (jak wytropili dziennikarze dostawała ona 190 tys. koron czyli równowartość 31 tys. zł, do czego dochodziła jeszcze przekraczająca 70 tys. koron premia).

Już wtedy krążyły plotki, że na taką hojność premiera wpłynęła nie tylko jej wytrwała praca. 48-letnia, ale dbająca o siebie i wciąż dość atrakcyjna Nagyova zbliżyła się do swojego szefa znacznie bardziej niż pozwalały na to przyjacielskie relacje. Już dwa lata temu co lepiej poinformowani czescy blogerzy zwracali uwagę, że „to się musi źle skończyć".

Praca wciągała ją niewątpliwie coraz bardziej. Znała właściwie wszystkich liczących się ludzi na szczytach władzy i w kręgach wielkiego biznesu.  Jej możliwości „załatwienia" czegokolwiek w rządowych kuluarach były wręcz nieograniczone. Potrafiła przeforsować kandydatury swoich znajomych na funkcje kierownicze (stanowisko zawdzięczał jej np. szef Czeskich Lasów Państwowych). Rzeczy zdaje się niemożliwe rozwiązywały się po jednym telefonie Nagyovej.

Wiedzieli o tym także najważniejsi brokerzy czeskiej korupcji politycznej, dlatego kontaktu z namierzonymi politykami szukali często poprzez szefową gabinetu premiera. Czy odbywało się to za jego wiedzą to już całkiem inna kwestia i zapewne to będzie jednym z wątków spodziewanego procesu sądowego. Wszystko wskazuje na to, że także osławiony już handel lukratywnymi posadami dla posłów i senatorów ODS w spółkach skarbu państwa odbywał się dzięki rozległym kontaktom i wpływom szefowej gabinetu premiera.

Zaborcze uczucie wobec Petra Nečasa stało się zapewne przyczyną popełnienia przez nią najcięższego przestępstwa jakim okazuje się wykorzystanie dobrych kontaktów z szefami wywiadu wojskowego do śledzenia żony premiera. Nie ma wątpliwości, ze chodziło o znalezienie pretekstu do szybszego rozwodu premiera. Tymczasem prawnicy Nagyovej tłumacza jej bezprawne działania... altruizmem. Podobno Radka Nečasova znalazła się pod przemożnym wpływem Świadków Jehowy, a zatroskana podwładna jej męża chciała uchronić ją przed religijną indoktrynacją.

Wątpliwe, by Czesi uwierzyli w takie pokrętne tłumaczenia. Znacznie powszechniejsze jest przekonanie, że „siła Nagyovej była zawsze wprost proporcjonalna do słabości jej szefa" – jak napisał tygodnik „Respekt". Jedno jest pewne – proces sądowy, w którym Nagyova będzie jedną z głównych oskarżonych może wyciągnąć na światło dzienne jeszcze wiele szczegółów życia towarzyskiego, czy wręcz intymnego, które w ostatnich latach towarzyszyły wielkiej polityce nad Wełtawą.

Wielu Czechów nie mogło uwierzyć własnym oczom kiedy w ubiegły poniedziałek czeska prasę obiegło zdjęcie Jany Nagyovej, szefowej gabinetu premiera Petra Nečasa prowadzonej w kajdankach do policyjnego samochodu przez zamaskowanych funkcjonariuszy wydziału ds. zwalczania zorganizowanej przestępczości.

To, że z szefem wiążą ją bardzo bliskie kontakty było w Pradze tajemnicą poliszynela.  Nikt nie potwierdził tego oficjalnie, jednak kiedy kilka dni przed skandalem premier potwierdził, że rozwodzi się ze swoja żoną Radką Internet zalały złośliwe memy i komentarze niedwuznacznie wskazujące na intymne wątki romansu w Strakovej Akademii, będącej siedzibą czeskiego rządu.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Społeczeństwo
Alarmujące dane z Wielkiej Brytanii o woreczkach nikotynowych. Najnowsze wyniki badań dotyczą dzieci
Społeczeństwo
Gwardia Narodowa na ulicach Los Angeles. Protesty przeciwko polityce Donalda Trumpa ws. migracji
Społeczeństwo
Protesty w Los Angeles, Trump wysyła Gwardię Narodową. Gubernator: Chce widowiska
Społeczeństwo
Już nie USA i nawet nie Ukraina. Kogo Rosjanie uważają za głównego wroga?
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Społeczeństwo
Francja wydaje wojnę pornografii. Serwisy dla dorosłych protestują