Za niepłacenie alimentów mniej wyroków bez zawieszenia, za to częstsze grzywny i do tego m.in. obligatoryjny wpis do rejestrów dłużników. To przepisy znowelizowanego kodeksu postępowania karnego, które wchodzą w życie 1 lipca. Mają zdyscyplinować tych, którzy unikają łożenia na utrzymanie potomstwa.
Według szacunków alimentów nie dostaje nawet milion dzieci. To problem nierozwiązany od lat. – Przyczyna tkwi w mentalności. Wciąż pokutuje przekonanie, że alimenty to świadczenie dla byłej partnerki, specyficzna zapłata za błędy przeszłości, a nie pieniądze dla własnych dzieci – tłumaczy Agata Chełstowska z Instytutu Spraw Publicznych.
W praktyce obowiązek utrzymania potomka spada na rodzica faktycznie sprawującego opiekę. Jeśli temu nie podoła, grozi mu nawet odebranie dziecka.
Alimenciarzom, jeśli co jakiś czas zapłacą połowę należności, grozi niewiele. W 2014 r. za uporczywe uchylanie się od płacenia alimentów (ścigane na wniosek drugiego rodzica) skazano 12,9 tys. osób. Rok wcześniej – 13,9 tys. Sądy zazwyczaj orzekają do dwóch lat więzienia w zawieszeniu.
Z kolei gdy dłużnik ścigany jest z urzędu (dzieje się tak, gdy wypłacane jest świadczenie z funduszu alimentacyjnego), nie skazuje się nikogo. Ostatni wyrok skazujący z tego paragrafu zapadł w 2010 r.
Po 1 lipca sądy mają rzadziej orzekać kary w zawieszeniu, a zamiast nich stosować grzywny czy ograniczenie wolności. – Dotyczy to przestępstw zagrożonych karą powyżej roku więzienia, czyli m.in. uporczywego uchylania się od obowiązku alimentacyjnego – mówi Jacek Krawczyk, rzecznik Sądu Okręgowego w Katowicach.