Zadaniem międzynarodowej rady naukowej fundacji było opracowanie koncepcji trwałej wystawy w powstającym w Berlinie kosztem prawie 30 mln euro muzeum wypędzeń. Koncepcja powstała już trzy lata temu i wydawać się mogło, że nic już nie stoi na przeszkodzie, aby budzący od lat kontrowersje projekt muzeum w centrum Berlina mógł zostać zrealizowany.
Jest jednak inaczej, o czym świadczy kolejny konflikt w Fundacji Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie. – Nie zgadzamy się z procedurą wyboru nowego dyrektora fundacji – tłumaczy „Rz" prof. Krzysztof Ruchniewicz, polski historyk, która właśnie wystąpił z rady naukowej fundacji.
Tym bardziej że nowym dyrektorem mianowany został Winfrid Halder, szef domu spotkań wypędzonych w Düsseldorfie, placówki zarządzanej de facto przez środowiska niemieckich wypędzonych. – Okazało się nagle, jak potężnym lobby dysponują wypędzeni, co ma bezpośredni wpływ na kształt przyszłego muzeum oraz samej koncepcji stałej wystawy – tłumaczy prof. Ruchniewicz.
Przy tym w najwyższym gremium fundacji, jakim jest licząca 21 osób rada fundacji, sześć miejsc jest zarezerwowanych ustawowo dla przedstawicieli organizacji niemieckich wypędzonych. Tymczasem rada ta ingeruje nieustannie w tekst koncepcji stałej wystawy przyszłego muzeum, zmieniając jej całościowy wydźwięk.
Rzecz w tym, że zgodnie z wcześniejszymi ustaleniami przymusowe przesiedlenia Niemców miały zostać zaprezentowane w kontekście historycznym, a więc II wojny światowej, zbrodni niemieckich, Holokaustu, zbrodniczych działań militarnych wraz z uwzględnieniem innych wypędzeń, np. Polaków z obszarów zajętych po wojnie przez ZSRR. Jak zapisano w koncepcji, wypędzenia Niemców miały być „jednym z głównych akcentów" przyszłej wystawy. Zmiany, nawet drobne, dokonane przez Radę Fundacji sprawiają jednak, że to wypędzenia Niemców będą nie jednym z głównych akcentów, ale głównym akcentem całego przedsięwzięcia. Taki był zresztą zamysł pomysłodawczyni projektu muzeum Eriki Steinbach, wieloletniej przewodniczącej Związku Wypędzonych (BdV).
Prócz prof. Ruchniewicza z udziału w pracy rady naukowej zrezygnował także prof. Piotr Madajczyk oraz trzech niemieckich członków tego gremium. Biorąc pod uwagę wcześniejsze rezygnacje, w radzie pozostało obecnie sześć osób z początkowych 15 członków. W kwietniu tego roku zrezygnował przedstawiciel społeczności żydowskiej prof. Raphael Gross.