W Polsce nadmierną masę ciała ma już 61 proc. mężczyzn i 42 proc. kobiet. Otyłych jest w sumie 17 proc. Polaków. Takie wyniki przyniosło badanie CBOS z ubiegłego roku, w którym ankieterzy pytali badanych o wzrost i masę ciała.
W latach 1991–2005 odsetek osób otyłych zwiększył się dwukrotnie, a Światowa Organizacja Zdrowia przewiduje dalszy wzrost. Dlatego Ministerstwo Zdrowia chce, by do 2020 r. osób otyłych przestało przybywać – taki cel stawia Narodowy Program Zdrowia, który trafił już do Sejmu.
Program dotyczy lat 2016–2020, a o potrzebie odchudzenia Polaków mówiły też przyjmowane w przeszłości wcześniejsze edycje programu. Różnica polega na tym, że po raz pierwszy działania związane z otyłością wymienione zostały w programie jako główny cel, wyprzedzając m.in. walkę z uzależnieniami od papierosów i alkoholu.

Pierwszy raz na cel walki z otyłością mają też iść konkretne pieniądze: 60 mln zł rocznie. We wcześniejszych edycjach Narodowego Programu Zdrowia nie było jasnego finansowania. – Potraktowanie przez nas tego obszaru priorytetowo to nie przypadek, lecz absolutna konieczność, bo mamy już w Polsce epidemię otyłości, co skutkuje poważnymi następstwami zdrowotnymi – wyjaśnia wiceminister zdrowia Igor Radziewicz-Winnicki.
O jakich następstwach mowa? Autorzy programu rządowego podają wyliczenia Instytutu Żywności i Żywienia, z których wynika, że otyłość jest co roku przyczyną ok. 1,5 mln pobytów w szpitalach. Jej leczenie pochłania 21 proc. budżetu na ochronę zdrowia, czyli 14,5 mld zł, a koszty będą jeszcze większe wraz ze starzeniem się społeczeństwa.
– Otyłość jest jedną z przyczyn m.in. cukrzycy, nadciśnienia, chorób serca i układu ruchu, a nawet nowotworów – wylicza poseł PO Rajmund Miller. – Ale to nie wszystko. Zmniejsza też wydajność pracy. Takie osoby są również mniej chętnie przyjmowane do pracy – dodaje.