Lodowe Krainy 2022: Wyprawa dotarła na Grenlandię

W ramach wyprawy Lodowe Krainy 2022 uczestnicy żeglują z Zatoki Hudsona na wody Basenu Foxe'a - miejsca, którego nigdy nie eksplorowali polscy żeglarze. "Rzeczpospolita" objęła wydarzenie patronatem medialnym.

Publikacja: 09.07.2022 11:42

Lodowe Krainy 2022: Wyprawa dotarła na Grenlandię

Foto: Lodowe Krainy/Maciej Sodkiewicz

Początek wyprawy

Ogniście pomarańczowy kadłub kołyszącego się na kotwicy jachtu wyraźnie odcina się od zielonych zboczy niewielkiego fiordu - i dryfujących z prądem lśniąco białych gór lodowych. Po siedmiu dniach nieprzerwanej żeglugi z Islandii do brzegów Grenlandii przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Jest wczesny wieczór, niemal bezwietrzna pogoda, więc załoga zrzuciła na wodę kajaki i popłynęła na brzeg. Teraz dziewięć głów w pomarańczowych czapkach wystaje z gorącego jeziorka ledwie kilkanaście kroków od kamienistej plaży. Wszyscy chcą wykorzystać krótkie chwile relaksu - po kilku, może kilkunastu godzinach trzeba będzie podnieść kotwicę i ruszyć w dalszą drogę.

Lodowe Krainy/Maciej Sodkiewicz

Zakotwiczony w fiordach południowej Grenlandii jacht w charakterystycznym kolorze to s/y Inatiz - polski jacht żaglowy dostosowany do żeglugi polarnej, który pod koniec maja wyruszył z Gdańska w ambitną wyprawę na wody kanadyjskiej Zatoki Hudsona. To rejony, gdzie żeglarze zapuszczają się wyjątkowo rzadko: Arktyka kanadyjska leży z dala od popularnych szlaków, jest ogromna i niemal niezamieszkana - co utrudnia logistykę i stawia żeglującym tam jednostkom wysokie wymagania: muszą mieć ogromne zbiorniki paliwa i wody, niezawodnie generować prąd dla urządzeń nawigacyjnych, zabrać zapasy żywności na wiele tygodni, jeśli nie miesięcy.

Do tego dochodzą wyzwania nawigacyjne: na Zatoce Hudsona występują bardzo silne prądy morskie, a różnice poziomów morza między przypływem a odpływem są największe na świecie. Przez osiem miesięcy w roku te wody są pokryte lodem, a Basen Foxe'a, północna odnoga Zatoki Hudsona nawet latem nie jest w pełni wolna od lodu.

Lodowe Krainy/Maciej Sodkiewicz

Ale żeglarze, którzy wybierają się tam na pokładzie Inatiz doskonale zdają sobie z wyzwań, które na nich czekają. To doświadczony zespół, który od dziesięciu lat pod szyldem "Lodowych Krain" organizują projekty żeglarskie w najzimniejszych i najbardziej odległych zakątkach świata. A przygotowań do wyprawy nie zaczęli przedwczoraj:

- Tak naprawdę pomysł wybrania się na Zatokę Hudsona pojawił się już w 2015 roku, kiedy w Longyearbyen na Spitsbergenie odpoczywaliśmy po wyprawie do granicy lodu dookoła bieguna północnego - jeszcze przed wyruszeniem z Gdańska opowiadał Maciek Sodkiewicz, kapitan Inatiz i lider projektu - Zaczęliśmy wtedy wymieniać nasze żeglarskie marzenia i szybko okazało się, że Zatoka Hudsona wygrywa w kategorii "Tam nas jeszcze nie było"! Nie spodziewaliśmy się tylko, że zamiana marzeń w rzeczywistość zajmie aż siedem lat.

Największym wyzwaniem okazało się znalezienie jachtu, który podołały takiemu wyzwaniu. Żeglarze spod znaku Lodowych Krain przez lata organizowali swoje rejsy na jednostkach czarterowanych od klubów żeglarskich czy zaprzyjaźnionych armatorów. Jednak od początku było jasne, że w Arktykę kanadyjską odpowiedzialnie można wybrać się tylko na prawdziwie wyprawowym jachcie. Takich ednostek w Polsce jest ledwie kilka i są otaczane przez swoich właścicieli wyjątkową - i zazdrosną - troską.

- Szybko zorientowaliśmy się, że na Hudsona nie popłyniemy na pożyczonej łódce. - mówił Maciek. - Nie było wyboru, trzeba było zacząć myśleć o kupieniu własnej.

Lodowe Krainy/Maciej Sodkiewicz

Budowa od podstaw nie wchodziła w grę ze względu na horrendalne koszty. A ogłoszenia o sprzedaży używanych unikatowych konstrukcji rzadko pojawiają się nawet na profesjonalnych forach. Dopiero wiosną 2019 roku, po ponad trzech latach poszukiwań na horyzoncie pojawiła się pojawiła się łódka idealna: ponad 16 metrów długości, bardzo wytrzymały, stalowy kadłub wykonany według projektu znanego konstruktora, ożaglowana jako dwumasztowy kecz, z zamkniętą sterówką, mocnym, ale bardzo prostym silnikiem, który da się naprawić nawet na końcu świata - oraz zbiorniki paliwa i słodkie wody pozwalające na długie tygodnie autonomicznej żeglugi.

- Do tego na pokładzie jest prawdziwy kominek! - śmieje się Ewa Banaszek, w projektach Lodowych Krain prawa ręka Maćka zarówno na wodzie jak i na lądzie. - Oglądaliśmy Inatiz po raz pierwszy w wietrzny, zimowy dzień i gdy poczuliśmy ciepło bijące od rozpalonego ognia, nie sposób było się nie zakochać! Największą wadą, jaką dostrzegliśmy, było to, że czekała na nas w Grecji. Cały sezon minął, nim żeglując dookoła Europy sprowadziliśmy ją do nowego domu, do Gdańska.

O kolejne dwa lata wyprawę na Zatokę Hudsona opóźniła pandemia Covid-19 i związane z nią ograniczenia w podróżowaniu: żeby chronić małe, rozproszone społeczności pozbawione zaawansowanej opieki medycznej, Grenlandia i północne prowincje Kanady zostały praktycznie zamknięte dla obcokrajowców. Maciek z Ewą wspominają to jako duży test cierpliwości, ale nie ma tego złego, co by...

- Przynajmniej mielimy czas dobrze poznać się z Inatiz żeglując po Bałtyku i dostosować ją w pełni naszych potrzeb. Przejrzeliśmy wszystkie główne mechanizmy, rozbudowaliśmy instalację ogrzewania, mamy odsalarkę więc słodkiej wody już nam nie zabraknie, zainstalowaliśmy sporo zaawansowanej elektroniki nawigacyjnej, zduplikowaliśmy systemy łączności satelitarnej. A że nasza dziewczynka lubi być dobrze ubrana, na wyprawę dostała komplet nowych żagli.

Pieszczotliwe nazywanie "dziewczynką" trzydziestopięciotonowego jachtu, który przez swoją wielkość wyróżnia się w każdym porcie w pierwszej chwili zaskakuje. Jednak trudno, aby żeglarze nie mieli osobistego stosunku do jachtu, który ma im zapewnić bezpieczeństwo w czasie wyprawy, gdzie będą nieomal przecierać szlaki. Po Zatoce Hudsona pod polską banderą żeglowała do tej pory tylko Zjawa IV podczas swojej wyprawy w 2005 roku. Na Basen Foxe'a polscy żeglarze jeszcze nigdy się nie zapuszczali.

- Jeśli możemy się na kimś wzorować - przyznaje otwarcie Maciek Sodkiewicz - to tylko na Williamie Edwardzie Parrym i jego wyprawie na statkach Hecla i Fury.

Dokładnie dwieście lat temu William Parry eksplorował wody Basenu Foxe'a jako dowódca brytyjskiej wyprawy poszukującej przejścia północno zachodniego. W sierpniu 1822 roku jego statki HMS Hecla i HMS Fury dotarły do północno-zachodniego krańca zatoki, który był całkowicie zablokowany spiętrzonym lodem. Zespoły wysłane na ląd potwierdziły, że jest to wąski przesmyk wody, który oddziela Ziemię Baffina od kontynentalnej Kanady. Cieśnina, na pamiątkę swoich odkrywców, nosi nazwę Fury and Hecla. Z powodu zalegającego przez cały rok lodu dopiero w 1948 przepłynęły przez nią pierwsze statki - amerykańskie lodołamacze USS Edisto i USCGC Eastwind. Do dziś przez cieśninę przeszły tylko trzy małe jednostki: m/v Polar Bound oraz s/y Vagabond i s/y Pachamama – wszystkie w 2016 roku, gdy w całym rejonie było wyjątkowo mało lodu.

Lodowe Krainy/Maciej Sodkiewicz

- Na pewno będziemy chcieli odwiedzić te same miejsca, które odwiedzał Parry na pokładach Hecla i Fury. A jeśli okaże się, że w cieśninie nie ma lodu – w głosie Maćka pojawiają się szelmowskie nuty -. cóż... tam nas jeszcze nie było.

Nim Inatiz i jej załoga będą podejmować takie wyzwania musi minąć jeszcze kilka tygodni – w lipcu na wodach Basenu Foxe’a wciąż jest jeszcze za dużo lodu. Dlatego pomarańczowy jacht najbliższych kilka tygodni spędzi żeglując wzdłuż wybrzeży zachodniej Grenlandii.

Początek wyprawy

Ogniście pomarańczowy kadłub kołyszącego się na kotwicy jachtu wyraźnie odcina się od zielonych zboczy niewielkiego fiordu - i dryfujących z prądem lśniąco białych gór lodowych. Po siedmiu dniach nieprzerwanej żeglugi z Islandii do brzegów Grenlandii przyszedł czas na chwilę odpoczynku. Jest wczesny wieczór, niemal bezwietrzna pogoda, więc załoga zrzuciła na wodę kajaki i popłynęła na brzeg. Teraz dziewięć głów w pomarańczowych czapkach wystaje z gorącego jeziorka ledwie kilkanaście kroków od kamienistej plaży. Wszyscy chcą wykorzystać krótkie chwile relaksu - po kilku, może kilkunastu godzinach trzeba będzie podnieść kotwicę i ruszyć w dalszą drogę.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Sondaż: Połowa Polaków za małżeństwami par jednopłciowych. Co z adopcją?
Społeczeństwo
Ponad połowa Polaków nie chce zakazu sprzedaży alkoholu na stacjach
Społeczeństwo
Poznań: W bibliotece odkryto 27 woluminów z prywatnych zbiorów braci Grimm
Społeczeństwo
Budowa S1 opóźniona o niemal rok. Powodem ślady osadnictwa sprzed 10 tys. lat
Społeczeństwo
Warszawa: Aktywiści grupy Ostatnie Pokolenie przykleili się do asfaltu w centrum