Reklama

Zuzanna Dąbrowska: Ludzie pomogli, pora na rząd

Proste społeczne rezerwy się wyczerpują. Odpowiedzialność musi przejąć państwo.

Publikacja: 09.03.2022 19:49

Uchodźcy z Ukrainy na dworcu kolejowym Warszawa Wschodnia

Uchodźcy z Ukrainy na dworcu kolejowym Warszawa Wschodnia

Foto: PAP/Mateusz Marek

Od wybuchu wojny minęły dwa tygodnie. Trwa społeczny zryw pomagania uchodźcom, ale przyjechało ich już 1,5 mln, a to nie koniec, musimy liczyć się z przyjazdem 3, a może 4 mln ludzi. Coraz więcej przybyszów po przekroczeniu granicy nie ma dokąd się udać. Tłoczą się na dworcach, gdzie często brakuje już miejsca, by choćby usiąść. Punkty recepcyjne są przepełnione. Wolontariusze apelują o pomoc do rządu i wojewodów. Samorządy – o relokację do miejscowości w całej Polsce.

Pospolite ruszenie

Brakuje organizacji i zarządzania kryzysowego. Dary rzeczowe i oferty mieszkaniowe wciąż napływają od ludzi i firm, ale coraz trudniej zarządzać tysiącami uchodźców na zasadzie pospolitego ruszenia. Wolontariusze mówią wprost: nie dajemy już rady, bo proste rezerwy się wyczerpują.

– Żarty się skończyły. Wojewoda tylko udziela wywiadów, jak wszystko jest pod kontrolą, a my wolontariusze jesteśmy już na skraju wytrzymałości fizycznej i psychicznej – napisała w mediach społecznościowych Joanna Niewczas, koordynatorka na warszawskim Torwarze, który przekształcono w punkt recepcyjny.

Wolontariuszka maluje czarny obraz: punktem nikt nie zarządza, z urzędu wojewódzkiego na miejscu jest jedna osoba bez wiedzy o zarządzaniu kryzysowym, kuchnię prowadzą bardzo młodzi harcerze, którzy nie są w stanie utrzymać standardu jakości i czystości. – Nie ma nawet klapek pod prysznic, setki osób pod tym samym prysznicem, są przypadki grzybicy i Covid-19 – alarmuje Niewczas.

Czytaj więcej

Cezary Szymanek: Panie wicepremierze, nasze domy to nie rządowe obozy dla uchodźców
Reklama
Reklama

Ciężka sytuacja jest w setkach innych miejsc: na Dworcu Centralnym w Warszawie, na dworcu we Wrocławiu, w Rzepinie, Przemyślu.

Biznes z samorządem

Od początku wojny z pomocą ruszył biznes. Wartość pomocy rzeczowej i finansowej we wtorek przekroczyła 100 mln zł, a to ostrożne szacunki.

Rejestrowana teraz przez biznesmenów z branży technologicznej Fundacja „Od granicy do mieszkania” dysponuje już ponad 1 tys. samochodów wożących uchodźców z granicy, pomaga im też w uzyskaniu mieszkania. – Wraz z Kubą Langiem postanowiliśmy nie wsłuchiwać się w newsy o wojnie, tylko je tworzyć, naszym celem jest uratowanie 100 tys. dzieci ze strefy wojny – mówi Michał Kaczmarek, przewodniczący rady nadzorczej fundacji.

Rafał Sonik, biznesmen, filantrop i kierowca rajdowy, pomaga władzom lokalnym w organizacji centrum pomocy w dawnym Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie.

– Nawet mając pieniądze, nie da się w krótkim czasie przebudować biur. Rozwiązaniem jest współpraca z samorządami – mówi Sonik.

Przez pierwsze dni wojny Polacy zdali egzamin. Ale teraz to rząd musi wziąć na siebie odpowiedzialność za koordynację i organizację. I zrozumieć, że najlepszym sposobem na „polityczne złoto” nie jest „wina Tuska”, tylko otwarcie się na pomoc i ciężka praca. I że to nie jest czas na przypisywanie sobie zasług i walkę z samorządami. Bo wojna trwa i ludzie wciąż uciekają.

Reklama
Reklama

Na ocenę tego, jak kto sobie poradził, przyjdzie czas, gdy wojna się skończy.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Społeczeństwo
Sondaż. Czy Niemcy rozliczyły się za zbrodnie wojenne? Polacy wyjątkowo zgodni
Społeczeństwo
Sondaż: Polskie wojska jako gwarancja bezpieczeństwa dla Ukrainy? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nagroda Giedroycia dla poety-żołnierza Serhija Żadana i prof. Krzysztofa Pomiana
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Laudacja na cześć Serhija Żadana, laureata Nagrody „Rzeczpospolitej” im. Jerzego Giedroycia
Materiał Promocyjny
Jak rozwiązać problem rosnącej góry ubrań
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama