Reklama

Nie ma dowodów na śmierć dziecka uchodźców w polskim lesie

Nikt nie zweryfikował ani nie zgłosił informacji o tym, że na granicy miało umrzeć roczne dziecko. W efekcie, nie wiadomo czy to prawda, a szanse na wyjaśnienie są znikome.

Publikacja: 19.11.2021 18:07

Nie ma dowodów na śmierć dziecka uchodźców w polskim lesie

Foto: Maxim GUCHEK / BELTA / AFP

Małżeństwo Syryjczyków, podczas tułaczki miało stracić roczne dziecko w lesie - podali w czwartek w mediach społecznościowych ratownicy PCPM. Nie sposób tej historii zweryfikować, bo nikt - ani aktywiści z Grupy Granica, ani sami ratownicy - nie zgłosili sprawy naszym służbom.

Czytaj więcej

PCPM: Para syryjskich lekarzy mówi, że ich roczne dziecko zmarło w lesie

Wpis na TT i FB fundacji Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej, niosącej pomoc imigrantom po polskiej stronie, tuż za granicą stanu wyjątkowego zelektryzował opinię publiczną. Nad ranem ratownicy mieli otrzymać zgłoszenie, że przynajmniej jedna osoba przebywająca w lesie potrzebuje pomocy. Na miejscu okazało się że wymaga jej też syryjskie małżeństwo, mające tułać się od 1,5 miesiąca. „Mężczyzna miał szarpaną ranę ręki a kobieta ranę kłutą podudzia. Ich roczne dziecko zmarło w lesie” - głosi wpis ratowników PCPM. 

Portale i media społecznościowe podchwyciły temat pisząc, że byłaby to 11 ujawniona ofiara kryzysu humanitarnego na polsko-białoruskiej granicy. „Rzeczpospolita” podjęła próbę weryfikacji informacji o śmierci dziecka - gdzie miałaby nastąpić, z jakich przyczyn, czy zdarzenie mogło mieć kontekst kryminalny, który powinna wyjaśnić prokuratura? 

Okazało się, że takich osób nie ma w polskim systemie: mimo, jak się wydaje, poważnych obrażeń, Syryjczycy nie trafili do żadnego szpitala, a sygnału o śmierci dziecka nie zgłoszono policji ani Straży Granicznej. Zapytaliśmy ratowników z PCPM, czy wiedzą kiedy i w jakich okolicznościach dziecko małżeństwa miałoby umrzeć? Czy na pewno zmarło w lesie, czy też wcześniej? Czy PCPM wezwało policję lub SG, by kobieta mogła złożyć zeznanie w sprawie śmierci dziecka? A jeśli nie – to dlaczego. 

Reklama
Reklama

Aleksandra Rutkowska, rzeczniczka PCPM z dystansem odniosła się od wpisu, który jako pewnik podawał, że doszło do zgonu dziecka. „Z relacji kobiety wynika, że straciła roczne dziecko miesiąc temu, podczas tułaczki w lesie. Nie jesteśmy w stanie potwierdzić tej informacji, bo nasze działania dotyczą interwencji medycznych. Wszystkim udzieliliśmy także pomocy humanitarnej” - wskazuje Rutkowska. I przyznaje, że migranci nie trafili do szpitali, bo „po zbadaniu pacjentów okazało się, że hospitalizacja nie jest wymagana. Otrzymali oni potrzebne leki i opatrunki”.

PCPM nie zgłosiła sprawy służbom, by wyjaśniły informację o śmierci dziecka - nie mają takiego obowiązku. Poza tym - jak tłumaczy nam Aleksandra Rutkowska - z relacji Syryjki wynikało, że do zgonu miało dojść „po białoruskiej stronie granicy”.

Polska Straż Graniczna i Policja nie potwierdzają informacji o śmierci dziecka, bo nie mają o tym żadnych informacji. Mjr Katarzyna Zdanowicz, rzeczniczka podlaskiego oddziału SG zaznacza, że próbowała zweryfikować informacje PCPM. - Niestety, nie udało mi się to. Takich osób nigdzie nie odnotowaliśmy - mówi nam Zdanowicz.

Z kolei Tomasz Krupa, rzecznik Policji Podlaskiej mówi wprost: - Nie potwierdzamy informacji o śmierci dziecka, nie mamy wiedzy o takim zdarzeniu, takiej informacji nie potwierdziła Straż Graniczna ani Prokuratura – zaznacza. I wskazuje co przekazano mu w PCPM. - Poprosiłem mailem o kontakt. Oddzwoniono do mnie i powiedziano, że nie wiadomo kto przekazał informację o rzekomej śmierci dziecka, ani czy jest prawdziwa, bo tego w żaden sposób nie weryfikowano. Migranci, którym PCPM udzieliło pomocy, mieli powiedzieć tylko, że "stracili dziecko" - opowiada nam Tomasz Krupa.

Obowiązek zgłaszania podobnych zdarzeń ciąży na funkcjonariuszach publicznych.

Zgłoszenie pomocy medycznej ratownicy PCPM otrzymują od Grupy Granica. Czy to więc ich prawnicy zrobili wywiad z kobietą i czy zgłosili informację do prokuratury?

Reklama
Reklama

- Kobieta płakała, twierdziła, że dziecko zmarło z wychłodzenia. W lesie, nocą, przy opatrywaniu ran nie było warunków, żeby dopytywać o szczegóły. Na razie nic więcej nie jestem w stanie powiedzieć, próbujemy tą sprawę rozwikłać, choć mamy ograniczone możliwości działania w potwierdzaniu takich informacji. Trzeba się ograniczyć do tego, co podało PCPM - mówi nam Marta Górczyńska, prawniczka z Grupy Granica. Czy jest kontakt z kobietą? - Nie podajemy tego ze względu na bezpieczeństwo tych osób - dodaje Górczyńska.

Jeden ze śledczych zauważa: - Obowiązek zgłaszania podobnych zdarzeń ciąży na funkcjonariuszach publicznych. Jednak tu miało chodzić o śmierć dziecka, więc każdy rozsądnie myślący człowiek w poczuciu moralnego obowiązku telefonuje na 112. Tymczasem pierwsze co zrobiono, to umieszczono wpis w internecie – słyszymy.

Na państwowym pogotowiu ratunkowym, które również jeździ do pomocy imigrantom taki obowiązek już ciąży. PCPM zapewnia, że nie będzie już umieszczać takich relacji bez sprawdzenia.

Policja
Nietykalna sierżant „Doris”. Drugie życie tajnej policjantki
Materiał Promocyjny
MLP Group z jedną z największych transakcji najmu w Niemczech
Społeczeństwo
Prezes OTOZ Animals: To błąd Jarosława Kaczyńskiego, jego wyborcy przecież też lubią psy
Społeczeństwo
Poznaliśmy Młodzieżowe Słowo Roku 2025
Społeczeństwo
Sondaż o służbie zdrowia: Złe wiadomości dla Donalda Tuska, przeważają krytyczne opinie
Materiał Promocyjny
Startupy poszukiwane — dołącz do Platform startowych w Polsce Wschodniej i zyskaj nowe możliwości!
Społeczeństwo
Sondaż. Czy Niemcy rozliczyły się za zbrodnie wojenne? Polacy wyjątkowo zgodni
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama