Eskalacja na granicy z Białorusią

Gwałtowne starcia przy przejściu w Kuźnicy. Łukaszenko we wtorek zwołał naradę z członkami rządu: sugerował, że w każdej chwili w rękach migrantów może się pojawić broń palna.

Publikacja: 16.11.2021 18:51

Migranci rzucali kamieniami i granatami hukowymi, polskie służby odpowiedziały gazem i armatkami wod

Migranci rzucali kamieniami i granatami hukowymi, polskie służby odpowiedziały gazem i armatkami wodnymi

Foto: AFP

Zaostrza się kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Wokół przejścia granicznego Bruzugi-Kuźnica doszło we wtorek do starć siłowych. Światowi przywódcy starają się rozmowami i sankcjami wymusić na przywódcach Białorusi i Rosji deeskalację konfliktu.

Na razie bezskutecznie. Nacisk USA, Niemiec i Francji oraz NATO i UE nie robi wrażenia na dyktatorze Białorusi Aleksandrze Łukaszence. Grupa ponad 100 (z 2 tys. obecnych w tym rejonie) zdesperowanych migrantów, sterowanych przez białoruskie służby, podjęła we wtorek najpoważniejszą jak dotąd próbę przedarcia się przez umocnienia graniczne. Zgromadzone po polskiej stronie policja, Straż Graniczna i wojsko odpowiedziały użyciem armatek wodnych i miotaczy gazu pieprzowego. Jak poinformował rzecznik KG Policji Mariusz Ciarka, w starciach poważnie ucierpiało kilku policjantów. Jednego z nich, uderzonego w głowę „ciężkim przedmiotem", odwieziono do szpitala. Zranieni zostali też funkcjonariuszka SG i jeden z żołnierzy.

Czytaj więcej

Dyktator rozpala ogień na granicy NATO

Zarówno korespondenci CNN i BBC przebywający po stronie białoruskiej, jak i niezależne białoruskie media oraz polskie służby podkreślają, że wśród migrantów widać było grupy mężczyzn w kominiarkach, prawdopodobnie białoruskich funkcjonariuszy, mających kierować atakami. Reżim Łukaszenki miał też dostarczać migrantom granaty hukowe oraz ciężarówki wyładowane kamieniami i kostką brukową.

Po starciach migranci powrócili do koczowiska nadzorowanego przez białoruskich funkcjonariuszy. Pod granicą, obozując na gołej ziemi, od ponad tygodnia przebywają też kobiety i dzieci.

Kiedy broń palna

Łukaszenko eskaluje napięcie. Zwołał we wtorek naradę z członkami rządu: sugerował, że w każdej chwili w rękach migrantów może się pojawić broń palna, bo, jak stwierdził, „próby przerzucenia broni już były". Zdradził też szczegóły poniedziałkowej rozmowy telefonicznej z Angelą Merkel. Mówił, że przekazał jej swoje propozycje uregulowania sytuacji na granicy białorusko-polskiej. Stwierdził nawet, że po konsultacjach z innymi członkami UE Merkel ma do niego zadzwonić po raz drugi. Także we wtorek Łukaszenko i Putin rozmawiali przez telefon o „wspólnych działaniach dotyczących obrony państwa związkowego".

Wzdłuż granicy migranci wciąż próbują dostać się na teren Polski. Po długim marszu w zimnie i bez wyposażenia są często w bardzo złym stanie. Grupa mieszkańców strefy zamkniętej z terenów przygranicznych ogłosiła powstanie Białowieskiej Akcji Humanitarnej. „Skazywanie ludzi na śmierć z zimna i głodu poprzez nieudzielenie pomocy ma znamiona czynu karalnego, jest nieludzkie i niedopuszczalne. Nie chcemy zbierać trupów z naszych lasów!" – piszą w oświadczeniu.

Hakerzy nie pomagają

W Polsce przebywa komisarz Rady Europy ds. praw człowieka Dunja Mijatović, która we wtorek spotkała się w Michałowie z wolontariuszami i władzami lokalnymi. W środę ma rozmawiać z ministrem spraw wewnętrznych Mariuszem Kamińskim. We wtorek wieczorem Sejm miał się zajmować projektem nowelizacji ustawy o ochronie granicy, który ma zapewnić skuteczność działań SG i umożliwić – na specjalnych zasadach – pracę dziennikarzy w strefie zamkniętej po zakończeniu stanu wyjątkowego.

Oliwy do zapalnej sytuacji na granicy dolewa też najnowszy raport firmy Mandiant Threat Intelligence, która twierdzi, że ma dowody na to, iż cyberataki, które dotknęły polityków z Polski, prowadzone były z Mińska, a za dwiema grupami cyberszpiegowskimi – UNC1151 i Ghostwriter – stoją białoruskie służby wojskowe. Ich celem ma być destabilizacja sytuacji politycznej w krajach Europy Środkowej.

—współpraca ru.sz., ik, graż

Zaostrza się kryzys na polsko-białoruskiej granicy. Wokół przejścia granicznego Bruzugi-Kuźnica doszło we wtorek do starć siłowych. Światowi przywódcy starają się rozmowami i sankcjami wymusić na przywódcach Białorusi i Rosji deeskalację konfliktu.

Na razie bezskutecznie. Nacisk USA, Niemiec i Francji oraz NATO i UE nie robi wrażenia na dyktatorze Białorusi Aleksandrze Łukaszence. Grupa ponad 100 (z 2 tys. obecnych w tym rejonie) zdesperowanych migrantów, sterowanych przez białoruskie służby, podjęła we wtorek najpoważniejszą jak dotąd próbę przedarcia się przez umocnienia graniczne. Zgromadzone po polskiej stronie policja, Straż Graniczna i wojsko odpowiedziały użyciem armatek wodnych i miotaczy gazu pieprzowego. Jak poinformował rzecznik KG Policji Mariusz Ciarka, w starciach poważnie ucierpiało kilku policjantów. Jednego z nich, uderzonego w głowę „ciężkim przedmiotem", odwieziono do szpitala. Zranieni zostali też funkcjonariuszka SG i jeden z żołnierzy.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Społeczeństwo
Sondaż: Jak Polacy oceniają Daniela Obajtka jako prezesa Orlenu?
Społeczeństwo
Aktywiści mówią „dość”. Pozwą polskie państwo z powodu cierpienia psów i kotów
Społeczeństwo
Odkrycie w Kossakówce. Znaleziono zeszyty znanej poetki
Społeczeństwo
W Polsce kierowcy wciskają gaz i znów częściej tracą prawa jazdy
Społeczeństwo
Sondaż. Polacy nie chcą stawać po żadnej ze stron konfliktu w Strefie Gazy
Materiał Promocyjny
Dzięki akcesji PKB Polski się podwoił