Rozważamy różnego rodzaju mechanizmy, które mogą zmniejszyć natężenie transmisji wirusa, ale nie rozważamy lockdownu
Mateusz Morawiecki
Równie łatwo ankietowanym przyszła akceptacja dla wprowadzenia limitów w restauracjach czy obiektach kultury. To popiera 32,4 proc. respondentów, co prawdopodobnie wiąże się z tym, że miejsca te, zwłaszcza w ostatnich miesiącach, są zdecydowanie rzadziej odwiedzane.
Nastroje społeczne wokół pandemii to jeden z powodów, dla których rząd, mimo ogromnych zwyżek zakażeń, nie podejmuje decyzji o obostrzeniach. – Rozważamy różnego rodzaju mechanizmy, które mogą zmniejszyć natężenie transmisji wirusa, ale nie rozważamy lockdownu – mówił w sobotę premier Mateusz Morawiecki. Jak tłumaczył, rząd „nie chce postępować wbrew bardzo dużej części opinii publicznej" i nie będzie wprowadzać obostrzeń dla niezaszczepionych. Zwrócił także uwagę na to, że obostrzenia wprowadzone w innych państwach nie ograniczają skali pandemii.
Bez obowiązku
Premier w sobotę wyjaśnił także, że rząd stara się metody walki z wirusem „wypośrodkować i znaleźć najlepsze możliwe rozwiązanie". Ma to być odpowiednio duża, dostępna dla wszystkich chorych baza łóżkowa oraz baza szczepień. – Żeby każdy, kto chce się lepiej zabezpieczyć, nie w stu procentach, ale lepiej, z całą pewnością lepiej – zabezpieczyć przed skutkami Covid-19, mógł to uczynić – podkreślił szef rządu.
Planów wprowadzenia obowiązku szczepień jednak nie ma i nie zanosi się, by były. To też jest zgodne z oczekiwaniami. Z sondażu wynika, że 38,4 proc. ankietowanych jest przekonanych do obowiązkowych szczepień, a 13 proc. uważa, że powinno to dotyczyć pracowników medycznych, nauczycieli i osób, które mają częsty kontakt z klientem. – To zbyt małe poparcie, by myśleć o wprowadzeniu takiego obowiązku – mówi wprost Duma. Zwłaszcza że 35,2 proc. ankietowanych uważa, iż szczepienia zawsze powinny być dobrowolne.