Zgodnie z obowiązującym prawem, osoba pragnąca zmienić płeć musi mieć ukończone 18 lat, posiadać szwedzkie obywatelstwo, być stanu wolnego i poddać się sterylizacji. Musi też przejść trwające co najmniej dwa lata badania psychiatryczne, w których wyniku lekarz zdiagnozuje ją jako transseksualną. Trzy na cztery osoby pragnące zmienić płeć otrzymują pozwolenie na zmianę tożsamości oraz prawo do leczenia hormonalnego, a następnie operacji. Dotychczas zdecydowało się na ten krok około 700 osób. Większość to mężczyźni, którzy chcieli zostać kobietami.
Obowiązujące prawo jest jednak krytykowane. Chodzi zwłaszcza o wymóg poddania się sterylizacji. - To szokujące - uważa Nadja Karlsson, szefowa zrzeszenia transseksualistów. - Po zabiegu nie można mieć dzieci, kobiet muszą dać usunąć sobie macicę. To poważny zabieg - tłumaczy.
Szwecja była pierwszym krajem na świecie, który (już w 1972 roku) wprowadził ustawę pozwalające transseksualistom i interseksualistów (hermafrodytami) na zmianę płci. Dziś podobne prawo obowiązuje w większości państw, ale na ogół - tak jak w Szwecji - obowiązuje wymóg sterylizacji lub kastracji. Dwa lata temu rząd przedstawił projekt, który ma umożliwić transseksualistom bycie rodzicami.
Zdaniem zainteresowanych działania władz nie są wystarczające. - Stygmat choroby zdjęto z transseksualistów i transwestytów dopiero w tym roku - tłumaczy Nadja Karlsson. – Jesteśmy daleko w tyle za gejami, których nie uważa się w Śzwecji za ludzi chorych już od lat 70. Jej zdaniem weryfikacji wymaga również ustawa o imionach - każdy powinien móc nazywać się imieniem, z którym się utożsamia.