Sprawa sprzedaży zabytkowego budynku konsulatu RP w Kolonii wywołuje w środowiskach niemieckiej Polonii kolosalne emocje. MSZ chęć sprzedaży budynku tłumaczy oszczędnościami. To nie przekonuje tamtejszych Polaków, którzy nie rezygnują z walki o pozostawienie konsulatu w dotychczasowym miejscu.
Ofiarą zamieszania stała się polska konsul w Kolonii Jolanta Róża Kozłowska, niechętna sprzedaży budynku. Z końcem grudnia MSZ dyscyplinarnie odwołał ją ze stanowiska (o sprawie pisał m.in. niemiecki „Die Welt").
Jak dowiedziała się „Rz", w najbliższych dniach Kozłowska ma się od tej decyzji odwołać do sądu. Zainteresowana nie chce się na ten temat wypowiadać. Podkreśla jedynie, że nigdy nie odmówiła wykonania decyzji o sprzedaży konsulatu. Domagała się jedynie przedstawienia analiz, z których by wynikało, że taka operacja będzie dla polskiej dyplomacji korzystna. – Sposób, w jaki ją potraktowano, to po prostu draństwo. Przecież ona reprezentowała jedynie interes Rzeczypospolitej – mówi „Rz" Andrzej Schweiger, wiceprezes Kongresu Polonii Niemieckiej.
MSZ wydało w tej sprawie specjalne oświadczenie. „Sprzedaż budynku i przenosiny do nowoczesnych pomieszczeń biurowych MediaPark 5 przyniosą Skarbowi Państwa oszczędności, a uzyskane ze sprzedaży środki będą mogły być wykorzystane na budowę nowej Ambasady RP w Berlinie. Same oszczędności wynikające z redukcji 14 etatów koniecznych do obsługi obecnego ogromnego budynku przyniosą ponad 6,3 mln euro w ciągu 10 lat" – tłumaczył resort.
Jednak zdaniem Polonii ta transakcja się w żaden sposób Polsce nie opłaci. – Dotychczasowy konsulat położony jest w najbardziej prestiżowej dzielnicy Marienburg. To doskonała wizytówka Polski, której zazdroszczą nam inne kraje. Do tego to miejsce, wokół którego integrują się środowiska polonijne i do którego mają olbrzymi sentyment – podkreśla Schweiger.