Trzy lata temu 32-letni Christopher Paul Neil zamieścił w Internecie około 200 pedofilskich zdjęć, na których pozuje z chłopcami w wieku od sześciu do kilkunastu lat. Chłopców było 12. Pochodzili z Wietnamu i Kambodży.
Neil zniekształcił zdjęcia na tyle, że nie było widać jego twarzy. Niemieckiej policji udało się jednak ją odtworzyć. Wyraźne fotografie uśmiechniętego mężczyzny Interpol zamieścił w Internecie i pierwszy raz w historii poprosił o pomoc internautów. Odzew był natychmiastowy. Neila rozpoznało około 350 użytkowników sieci z całego świata.
Od wczoraj wiadomo, że Christopher Paul Neil to nauczyciel języka angielskiego. Pochodzi z Kanady, ale pracuje w szkole w Seulu. Od kilku dni przebywa w Tajlandii. Zarejestrowały go kamery na lotnisku w Bangkoku. Miał bilet tylko w jedną stronę.
Znalezienie pedofila Interpol wziął sobie za punkt honoru. Choć szukano go na całym świecie, policyjny pościg był bezskuteczny. Operacja o kryptonimie Vico (tak nazwano pedofila) okazała się totalną klapą. – Internet ma drugą, ciemną twarz, której nie znamy z wyszukiwarki Google. To takie podziemie, w którym funkcjonują całe społeczności odpowiedzialne za najbardziej ohydne czyny. Wśród nich są pedofile. Prowadzenie śledztwa w takich społecznościach jest bardzo trudne – mówi „Rz” Andrew Sheldon z brytyjskiej organizacji Evidence Talks, który ma na koncie wiele dochodzeń w sprawie cyberprzestępstw.
W takich przypadkach policja najczęściej ucieka się do pomocy innych instytucji. – To prywatne organizacje oraz providerzy, którzy pomagają identyfikować użytkowników Internetu i dzięki temu zawężać śledztwo – dodaje Sheldon.