W Poznaniu lewicowa manifestacja zakłócona została przez kilkunastu członków Akcji Alternatywnej Naszość. Przebrani w stroje japońskich samurajów próbowali wręczać uczestnikom wiecu atrapy mieczów. – W obecnej sytuacji jedynym honorowym rozwiązaniem dla postkomunistycznej lewicy jest rytualne seppuku. Partia nie ma poparcia – argumentował Piotr Lisiewicz, lider Naszości.
Miecza nie chciała przyjąć posłanka SLD Krystyna Łybacka. – Harakiri to domena mężczyzn. Zwróćcie się państwo do moich kolegów – przekonywała. Happening zakończył się interwencją policji. “Samuraje” trafili na posterunek.
Poważniej, ale równie widowiskowo, było w Katowicach. Tam ulicami przeszło około 100 bezdomnych i bezrobotnych. Nieśli dziurawe czerwone flagi. Otwierający pochód manifestanci pchali wózek wypełniony węglem, na którym siedziała lalka w białym stroju. Miała symbolizować “nadzieję Śląska, która zawiodła”. Manifestację zorganizowało Górnośląskie Towarzystwo Charytatywne.
Jego lider Dietmar Brehmer podkreślał, że pomysłodawcy pochodu nie mają zamiaru nawiązywać do komunistycznej tradycji. – W naszym rozumieniu 1 maja to dzień protestu przeciwko dyskryminacji osób pokrzywdzonych przez rząd, przez ustrój, przez społeczeństwo – podkreślał.
Największe manifestacje przeszły ulicami Warszawy. W pochodzie zorganizowanym przez OPZZ i główne partie polskiej lewicy wzięło udział około 3 tysięcy osób. Przemaszerowali pod Sejm. – Chcemy, aby Polacy mogli godnie żyć i o to się dziś upominamy – mówił Wojciech Olejniczak, lider SLD.