Do Warszawy wybierają się pracownicy przedsiębiorstw Henryka Stokłosy z Łukowa, Koziegłów oraz Śmiłowa. W samo południe spotkają się przed resortem sprawiedliwości.
– Będą protestować przeciwko długotrwałemu przetrzymywaniu w areszcie głównego akcjonariusza Farmutilu Henryka Stokłosy – wyjaśnia Marek Barabasz, rzecznik firmy.
Pracownicy nie mają wątpliwości: zatrzymanie szefa może mieć dla nich fatalne skutki. – Farmutil jakoś żyje, koło zamachowe się kręci, ale co będzie, jeśli stanie? A stanąć może. Jak długo jeszcze rodzina senatora może wytrzymywać szykany? Jeśli sprzedadzą firmę i tak będą mieli pieniądze na spokojne życie, ale tysiące pracowników pójdą na bruk – przekonuje Dariusz Krupa, szef rady pracowniczej ZRP Farmutil w Śmiłowie.
Śledczy postawili Stokłosie 21 zarzutów, m.in. wręczania łapówek
Pracownicy byłego senatora będą się chcieli spotkać z ministrem Zbigniewem Ćwiąkalskim i wręczyć mu petycję. Był on obrońcą Stokłosy. Dziś autorzy pisma nie szczędzą mu gorzkich słów. Piszą m.in.: „Czy prawdą były Pańskie twierdzenia sprzed roku o braku podstaw do aresztowania Henryka Stokłosy? Czy może czynił Pan tak wtedy wyłącznie na użytek polityczny, jako osoba związana z największą partią opozycyjną szykującą się do przejęcia władzy?”.