Ponad połowa szkół deklaruje, że boryka się z problemem niedożywienia uczniów. A tylko co trzecia szkoła prowadząca dożywianie twierdzi, że posiłki, które oferuje dzieciom, w pełni zaspokajają ich potrzeby żywieniowe. „Rz” dotarła do wyników zleconych przez PAH badań, które przeprowadziła w lipcu GfK Polonia na próbie 500 podstawówek i gimnazjów.
Zdaniem badanych blisko 52 procent dzieci miejskich oraz 35 procent wiejskich wymaga dożywiania w szkołach.
Według połowy badanych szkół problem niedożywienia ich uczniów w ostatnich latach się nie zmienił. 13 procent odpowiedziało, że sytuacja się nawet pogorszyła. Jedynie co trzeci badany ocenił, że problem się zmniejszył.
– Brakuje rządowej strategii, której celem byłoby rozwiązanie problemu niedożywienia dzieci. Nie jest jasne, czy w Polsce wszyscy uczniowie powinni jeść obiad w szkole, czy szkoły powinny prowadzić stołówki czy też nie – komentuje Janina Ochojska, prezes Polskiej Akcji Humanitarnej. I dodaje, że politycy o niedożywieniu przypominają sobie tylko w czasie kampanii wyborczych.
Rozwiązanie tego problemu w majowym orędziu zapowiedział premier Donald Tusk. – Głodne dziecko to hańba, z którą walczyły już poprzednie rządy – mówił. – Nie zaznam spokoju, dopóki nie będę miał pewności, że w Polsce żadne dziecko nie chodzi głodne.