Trudno przyzwyczaić się do wolności

Trzy lata po ucieczce od zwyrodnialca, który przez osiem i pół roku gwałcił ją w ukrytym za pancernymi drzwiami pokoju swego domu na przedmieściach Wiednia, Natascha Kampusch wciąż nie może przyzwyczaić się do życia na wolności. Problemy czekają też Jaycee Lee Dugard, która ostatnie 18 lat spędziła w niewoli pod San Francisco.

Publikacja: 06.09.2009 01:01

Trudno przyzwyczaić się do wolności

Foto: ROL

Gdy 23 sierpnia 2006 roku Nataschy udało się uciec od Wolfganga Priklopila, sprawa przez kilka dni nie schodziła z czołówek mediów na całym świecie. A Kampusch — która od czasu, gdy jako dziesięciolatka została w drodze do szkoły wciągnięta do białej furgonetki – z dnia na dzień nie tylko odzyskała wolność, ale również zyskała nagłą sławę. Jak przypomina w ostatnim wydaniu tygodnik „Le Point”, media tak bardzo chciały mieć jej zdjęcie, że za jedną fotografię były gotowe zapłacić 700 tysięcy euro. Natascha jeździła więc z telewizji do telewizji i z jednej sesji fotograficznej na drugą. Zaczęła nawet prowadzić swój własny talk-show, podczas którego rozmawiała między innymi z kierowcą Formuły 1 Nikim Laudą. Producenci zrezygnowali jednak z niego, bo rozmówcy często przejmowali inicjatywę i częściej przepytywali Kampusch niż odpowiadali na jej pytania.

[srodtytul]Od księżniczki do wiedźmy [/srodtytul]

Zresztą opinia publiczna, początkowo żądna poznania każdego szczegółu z życia zniewolonej i maltretowanej kobiety, w końcu znudziła się jej historiami. A Natascha, choć na wywiadach i prawach autorskich zarobiła ponoć równowartość prawie dziesięciu milionów złotych, wciąż nie może odnaleźć się w nowej rzeczywistości.

– W jednej minucie byłam księżniczką, a już w następnej zostałam wiedźmą – opowiadała cytowana przez brytyjski „Guardian”, wyjaśniając, że nawet gdy przekazała 25 tysięcy euro Elisabeth Fritzl — ofierze kolejnego zboczeńca, który przez 24 lata gwałcił swoją córkę i spłodził z nią siedmioro dzieci – została wyśmiana przez krytyków, którzy uważali, że zrobiła to tylko po to, by znów pojawić się na pierwszych stronach gazet.

– Życie na wolności nie jest wcale tak dobre, jak kiedyś sobie wyobrażałam – mówiła ostatnio austriackim dziennikarzom, podkreślając, że choć po ucieczce od Priklopila radykalnie się zmieniło, to wciąż nie czuje się „naprawdę wolna”.

[srodtytul]Tęsknota za celą [/srodtytul]

21-letnia obecnie Kampusch w rozmowie z Austrian Press Agency poskarżyła się też na „zdumiewające” oczekiwania opinii publicznej wobec ofiar zbrodni. Z jednej strony ludzie nie chcą, by ofiara zaszyła się gdzieś w ukryciu, bo uważają, że mają prawo wiedzieć, co się wydarzyło. A z drugiej strony, gdy ktoś ulegnie tej presji i zacznie opowiadać szczegóły swojego życia, jest oskarżany o to, że szuka poklasku. A jednocześnie jest traktowany jako osoba publiczna, w zasadzie bez prawa do prywatności. I chociaż wielokrotnie podkreślała, że nie jest Paris Hilton, wciąż jest zaczepiana na ulicy, proszona o autograf lub obfotografowywana.

„Cierpię na ataki lękowe i stałam się krabem pustelnikiem” — opowiadała ostatnio dziennikowi „Süddeustche Zeitung”. Kampusch wróciła więc niemal do życia więźnia, starając się nie wychodzić ze swojego małego mieszkania w Wiedniu, położonego zresztą niedaleko miejsca, w którym została uprowadzona. Jest wegetarianką. Nie pije. Nie pali. Uczy się, maluje obrazy, robi zdjęcia i hoduje kaktusy. Czasem tęskni jednak za bezpieczeństwem, które dawała jej cela. Cela jest już zresztą jej własnością – dom Priklopila i jego samochód sąd przyznał jej bowiem w ramach zadośćuczynienia. Wciąż tam przyjeżdża, sprząta. – W mojej piwnicy byłam całą sobą. Dziś czuję, jakby ludzie odebrali mi zdolność do bycia tym, kim jestem – opowiadała.

Tę trudną do zrozumienia dla przeciętnego człowieka opinię tłumaczą psychologowie. – Środowisko, w którym żyjemy. zawsze wpływa na nasze życie. Nawet jeśli jest to środowisko ekstremalnie negatywne. To samo dotyczy porwanych dzieci wychowujących się w nienormalnych okolicznościach. To one tworzą świat, który mają na co dzień i w którym czują się w nim bezpiecznie. Porywacz był dla Nataschy jedyną osoba, która była obok niej, i do której była przywiązana – tłumaczy brytyjska psycholog Mamta Bhatia. – Zwłaszcza osoby porwane w młodym wieku mogą czuć pozytywne uczucia do porywacza. Na swój sposób mogą go nawet kochać. Po odzyskaniu wolności powrót do normalności jest wówczas bardzo trudny – dodaje.

[srodtytul]Wolność o krok [/srodtytul]

Takiej celi izolującej od zewnętrznego świata nie miała uwolniona w zeszłym tygodniu w USA 29-letnia Jaycee Lee Dugard, która w niewoli u maniaka seksualnego spędziła 18 lat. Wraz z dwiema córeczkami spłodzonymi z jej oprawcą – w wieku 11 i 15 lat – mieszkała kilku namiotach i niewielkich szopach – w tym jednej obitej materiałami dźwiękoszczelnymi, do której drzwi można było otworzyć jedynie od zewnątrz. Były ukryte na podwórzu zasłoniętym przed wzrokiem sąsiadów niemal dwumetrowym płotem i wysokimi drzewami. Jak zauważają komentatorzy, psychicznie mogła cierpieć jeszcze bardziej niż Natascha Kampusch czy Elisabeth Fritzl. Codziennie obserwowała bowiem jak wschodzi i zachodzi słońce, słuchała śpiewu ptaków czy odgłosów z sąsiedztwa. Co więcej, jako Allissa – tak nazywał ją 58-letni porywacz – miała też kontakt ze światem zewnętrznym. I pomagała Philipowi Garrido w prowadzeniu firmy wydawniczej, kontaktując się z klientami mailowo i telefonicznie. Jej życie było tak bardzo zbliżone do normalności, że dziewczynki nie wiedziały nawet, że Jaycee żyła w niewoli.

Jaycee Dugard wraz z rodziną uciekła w odludne miejsce, a jej bliscy poprosili dziennikarzy, by uszanowali ich potrzebę prywatności. – To radosny czas dla naszej rodziny – opowiadała mediom Tina Dugard, ciotka porwanej Jaycee. – Moja siostra jest teraz uśmiechnięta od ucha do ucha. Jej najstarsza córka wreszcie wróciła do domu – podkreślała kobieta. Ale i Jaycee czeka sporo problemów, związanych choćby z edukacją jej samej i jej dwóch nastoletnich córek, które nigdy nie chodziły do szkoły.

Gdy 23 sierpnia 2006 roku Nataschy udało się uciec od Wolfganga Priklopila, sprawa przez kilka dni nie schodziła z czołówek mediów na całym świecie. A Kampusch — która od czasu, gdy jako dziesięciolatka została w drodze do szkoły wciągnięta do białej furgonetki – z dnia na dzień nie tylko odzyskała wolność, ale również zyskała nagłą sławę. Jak przypomina w ostatnim wydaniu tygodnik „Le Point”, media tak bardzo chciały mieć jej zdjęcie, że za jedną fotografię były gotowe zapłacić 700 tysięcy euro. Natascha jeździła więc z telewizji do telewizji i z jednej sesji fotograficznej na drugą. Zaczęła nawet prowadzić swój własny talk-show, podczas którego rozmawiała między innymi z kierowcą Formuły 1 Nikim Laudą. Producenci zrezygnowali jednak z niego, bo rozmówcy często przejmowali inicjatywę i częściej przepytywali Kampusch niż odpowiadali na jej pytania.

Pozostało 84% artykułu
Społeczeństwo
"Niewygodny i bardzo kosztowny" czas letni. Donald Trump chce go znieść w tej kadencji
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Społeczeństwo
„Niepokojąca” tajemnica. Ani gubernator, ani FBI nie wiedzą, kto steruje dronami nad New Jersey
Społeczeństwo
Właściciele najstarszej oprocentowanej obligacji świata odebrali odsetki. „Jeśli masz jedną na strychu, to nadal wypłacamy”
Społeczeństwo
Gwałtownie rośnie liczba przypadków choroby, która zabija dzieci w Afryce
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Społeczeństwo
Sondaż: Którym zagranicznym politykom ufają Ukraińcy? Zmiana na prowadzeniu