„Najlepsze światowe dokumenty dotyczące szeroko pojętej problematyki praw człowieka” – tak organizatorzy reklamują trwający w Warszawie 9. Międzynarodowy Festiwal Filmowy Watch Docs.
W „szeroko pojętej problematyce” nie zmieściło się łamanie praw chrześcijan w świecie. – Nie znam takich filmów. To znaczy widziałem film o prześladowaniach chrześcijan w Indonezji w końcu lat 90. – mówi dyrektor festiwalu Maciej Nowicki z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka. Zapewnia, że wśród 1500 dokumentów zgłoszonych na festiwal nie było żadnego o tej tematyce.
Tylko w ubiegłym roku z powodów religijnych zabito na świecie blisko 170 tys. chrześcijan. Według organizacji Pomoc Kościołowi w Potrzebie oraz ekumenicznej fundacji Pro Oriente wyznawcy Chrystusa stanowią 80 – 90 proc. prześladowanych z przyczyn religijnych, głównie w krajach komunistycznych i islamskich.
Dlaczego nie jest to tematem dla światowych stacji telewizyjnych, które są głównymi producentami filmów dokumentalnych? – Prześladowania chrześcijan nie są informacją z pierwszych stron największych opiniotwórczych gazet, więc ludzie, którzy decydują o pieniądzach przeznaczanych na produkcję dokumentów, nie są nimi zainteresowani – tłumaczy Nowicki. – Inaczej jest z islamem z uwagi na wojnę z terroryzmem i sytuację polityczną – dodaje.
Zdaniem prof. Andrzeja Zolla, byłego rzecznika praw obywatelskich, program festiwalu „to wynik poprawności politycznej, która nakazuje wyciszać informacje na temat prześladowania chrześcijan, bo może być to źle odebrane na świecie”. – Tymczasem powinniśmy wzmacniać naszą tożsamość chrześcijańską, być tolerancyjni wobec innych, ale też wymagać tego samego wobec nas – dodaje Zoll.