[b]Rz: Zapalił pan świeczkę żołnierzom radzieckim?[/b]
[b]Maciej Korkuć:[/b] To była zwyczajna niedziela. Z dziećmi byłem w kościele, a nie na cmentarzu. Jednak zawsze uważałem, że jako cywilizowany naród powinniśmy dbać o groby tych, którzy polegli na naszej ziemi. Ale nie po to, aby na nowo fałszować nasze dzieje. Żołnierze sowieccy realizowali polityczne cele wyznaczane przez Stalina, tak jak żołnierze niemieccy realizowali cele określane przez Hitlera. Sami z reguły nie mieli wpływu na to, do czego wykorzystywano ich walkę i śmierć. Szacunek dla każdej żołnierskiej śmierci obowiązuje, ale tym bardziej powinniśmy pamiętać, że i jedni, i drudzy byli narzędziem naszego zniewolenia.
[b]Co pan sądzi o akcji zachęcania Polaków do zapalania świeczek czerwonoarmistom?[/b]
Rocznica kapitulacji Niemiec w Europie to 8 maja. Powinniśmy być dumni z naszego wkładu w likwidację III Rzeszy. A jeśli chcemy przypomnieć o żołnierzach obcych armii poległych w Polsce, to dniem odpowiednim dla takich akcji jest Święto Zmarłych. 9 maja, huczne obchody organizowane pod złowrogimi dla nas znakami sierpa i młota, to część polityki rewitalizacji stalinowskiej propagandy. Przyłączając się, w pewnym sensie obrażamy pamięć ofiar Stalina, zarówno tych z Katynia, jak i innych ofiar sowieckiej okupacji – wywożonych i mordowanych również po 1944 r.
[b]Zetknąłem się z argumentem, że 9 maja powinniśmy obchodzić nie „wyzwolenie”, lecz „ocalenie” Polaków przed III Rzeszą przez Armię Czerwoną...[/b]