Komunistyczna Partia Kuby ogłosiła, że do marca z przedsiębiorstw państwowych zwolnionych zostanie pół miliona osób. Potem pracę straci drugie tyle Kubańczyków – w sumie jedna piąta wszystkich zatrudnionych. Większość z nich ma znaleźć pracę w sektorze prywatnym. Problem w tym, że on praktycznie jeszcze nie istnieje.
[srodtytul]Ten model nie działa[/srodtytul]
Już kilka dni temu 84-letni Fidel Castro wysłał sygnał, że nadciąga koniec dotychczasowego modelu gospodarki. – On już się nie sprawdza – przyznał były prezydent, a jego słowa obiegły cały świat. Nieśmiałe próby reform wprowadza już od kilku lat młodszy brat schorowanego Fidela, który zastąpił go w 2006 roku na stanowisku przywódcy. Do tej pory najpoważniejszą zmianą było umożliwienie rolnikom dzierżawy państwowych gruntów i sprzedaży części produktów na wolnym rynku.
Państwo jednak wciąż kontroluje co najmniej 80 proc. gospodarki. Od wielkich niewydolnych przedsiębiorstw po jednoosobowe zakłady. Niezależnie od wydajności pracownicy dostają pensję wynoszącą równowartość kilkunastu dolarów miesięcznie. Choć to głodowe stawki, można z nich wyżyć dzięki systemowi reglamentacji subsydiowanych produktów.
Kubańczycy mają też darmową opiekę zdrowotną i edukację. Wielu korzysta z pomocy państwa, w ogóle nie pracując.