Listę otwiera Helen Thomas, słynna amerykańska dziennikarka. – Żydzi powinni się zabrać z Palestyny i wynieść do piekła. Powinni wyjechać do domu. Do Polski, Niemiec, Ameryki i innych miejsc – powiedziała w maju. Słowa te kosztowały ją stanowisko stałego korespondenta akredytowanego przy Białym Domu, które piastowała od kilkudziesięciu lat.
Na drugim miejscu znalazł się reżyser Olivier Stone, który w styczniu stwierdził, że Hitler był “kozłem ofiarnym”. Powiedział również, że Trzecia Rzesza wyrządziła znacznie większe szkody Sowietom niż narodowi żydowskiemu. Ludzie jednak o tym nie wiedzą, bo Żydzi kontrolują media.
Dalej uplasowali się były premier Malezji Mahatir Mohammad (“Żydzi zawsze sprawiali kłopoty w Europie. Nawet po Holokauście”) oraz wysoki rangą palestyński urzędnik Al-Mutawakil Taha (“Żydzi nie mają żadnych praw do Ściany Płaczu”). Pierwszym Europejczykiem na liście (numer 5) jest polityk niemieckiej SPD Thilo Sarrazin, który napisał, że “Żydzi mają cechy, które sprawiają że są inni od reszty ludzi”.
Na miejscu szóstym znalazł się unijny urzędnik Karel de Gucht, który przestrzegał, by “nie lekceważyć potęgi żydowskiego lobby na Kapitolu”. Na siódmym były dziennikarz CNN Rick Sanchez. Powiedział, że wszystkie największe konsorcja medialne w USA są kontrolowane przez Żydów, a ci mimo to nadal się użalają, że są prześladowaną mniejszością.
Za Sanchezem znalazł się doradca litewskiego MSW Petras Stankeras. – Proces Norymberski był największą prawniczą farsą w historii. Legendę o 6 milionach rzekomo zamordowanych Żydów należało usankcjonować prawnie, mimo że sąd nie miał żadnego podpisanego przez Hitlera dokumentu, który dotyczyłby eksterminacji Żydów – stwierdził.