Korespondencja z Waszyngtonu
Jak poinformował dziennik „USA Today“, urzędnicy podpisali w 2005 roku kontrakt na opracowanie skanerów ciała takich jak te, które działają obecnie na amerykańskich lotniskach. Pozwalają one obejrzeć pasażerów „nago“ i dzięki temu zmniejszyć ryzyko zamachu.
Departament chciał też prześwietlać w ten sposób na przykład osoby wchodzące do metra czy na dworce kolejowe oraz uczestników koncertów i innych imprez masowych.
Zadanie było jednak o wiele trudniejsze niż na lotniskach, gdzie prześwietlana osoba stoi nieruchomo. Chodziło bowiem o możliwość podglądania, co pod ubraniem ukrywa tłum ludzi w ruchu, a także na przykład, co znajduje się w bagażniku jadącego samochodu. Dzięki systemowi można by było o wiele łatwiej wykrywać ukryte ładunki wybuchowe.
Rzecznik prasowy resortu bezpieczeństwa Bobby Whithorne podkreśla, że projekt porzucono na „bardzo wczesnym etapie“, bo podczas testów wyszły na jaw jego wady.