Nachalne przeciskanie się, wkładanie ręki pod spódnicę, łapanie za piersi – dobrze, jeśli jazda w pełnym mężczyzn autobusie kończy się na tym. – Dostawaliśmy skargi od kobiet, które pod groźbą użycia białej broni były zmuszane w autobusach do masturbowania mężczyzn – mówi „Rz” Zury Rios Sosa. To właśnie dzięki tej 43-letniej deputowanej prawicowego Gwatemalskiego Frontu Republikańskiego, partii utworzonej przez jej ojca, byłego dyktatora wojskowego (1982 – 1983) generała José Efraina Riosa Montta, Gwatemalki jeżdżą od środy do pracy i do szkół autobusami, do których wstęp mają tylko kobiety i dzieci.
W zwykłych autobusach zdarzały się i gorsze rzeczy niż przystawiony do gardła nóż, rozpięty rozporek i propozycja nie do odrzucenia. W styczniu pięciu mężczyzn kazało wysiąść wszystkim pasażerom prócz 36-letniej kobiety, którą zgwałcili. Pozostałych tylko okradli. Wszystko nagrała umieszczona w autobusie kamera.
Rząd dał pieniądze
– Napastowanie seksualne i przemoc wobec kobiet to w Gwatemali ogromny problem. Było mnóstwo skarg na gwałty, molestowanie, dręczenie, uchybianie godności kobiet podróżujących środkami masowego transportu – mówi Zury Rios Sosa. – Teraz Gwatemalki będą mogły bez obaw jeździć do pracy, dziewczynki do szkoły, a matki niemowląt – karmić dzieci piersią w autobusach. Najważniejsze, że zrobiliśmy pierwszy krok. To wielki sukces. Jestem szczęśliwa, że kobiety czują się bardziej bezpieczne i że dzięki tej inicjatywie w Gwatemali zaczęło się respektować podstawowe prawa człowieka w odniesieniu do kobiet – dodaje deputowana.
Przyznaje, że nie było łatwo. – Największy problem mieliśmy z właścicielami autobusów. Ale sytuacja zmieniła się, kiedy Kongres przyznał na ten cel dotacje.
15 czerwca o szóstej rano z ośmiu miejscowości położonych na północ i na południe od gwatemalskiej stolicy ruszyły w kierunku miasta pierwsze autobusy oznakowane na różowo. Kursowały co kwadrans, do siódmej. Podobnie po południu – od 17.30 do 19. Na każdej z tras po cztery autobusy wyłącznie dla kobiet i dzieci. Synowie są tolerowani tylko, jeśli nie mają więcej niż 14 lat. Bilet kosztuje tyle samo co w zwykłym autobusie.