Jakie to ma konsekwencje?
– Jeśli serce 40-latka ocenimy na 50 lat, to znaczy, że ryzyko np. zawału czy udaru u tej osoby jest takie samo jak u kogoś od niej o dziesięć lat starszego, ale mającego prawidłowe wskaźniki zdrowotne – tłumaczy doc. Tomasz Zdrojewski z Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego z Gdańska, koordynator badania NATPOL 2011.
Amerykański sposób mówienia o sercu
Metodę mierzenia wieku serca opracowano w amerykańskim Framingham Heart Study.
– Chodzi o znalezienie jak najbardziej komunikatywnej metody przekazywania ludziom informacji o ich zdrowiu i wpływania na ich nawyki, np. na sposób odżywiania – dodaje doc. Zdrojewski. – Jeśli 40-latek usłyszy, że ma serce 50-latka, może skłoni go to dbania o siebie. A jeśli dowie się, że ma siedmioprocentowe ryzyko zawału lub udaru, jest większe prawdopodobieństwo, że z tą informacją nic nie zrobi.
Chociaż powinien. – Jeśli wiemy, że w ciągu dziesięciu lat nasze ryzyko zachorowania wynosi 12 proc., to znaczy, że w tym czasie z ośmiu osób w takiej samej sytuacji jedna zachoruje – tłumaczy „Rz" prof. Michael Pencina z Framingham Heart Study, współautor badania
NATPOL. – Osobom, u których ryzyko sięga 20 proc., zaleca się branie leków. Tym, którzy mają ryzyko od 5 do 20 proc., zmianę trybu życia.