Pensje idą w górę

Płace Polaków wzrosły w ubiegłym roku najwięcej od 2008 roku.

Aktualizacja: 08.01.2015 06:20 Publikacja: 08.01.2015 00:00

Edukacja to jedna z branż, w których pracuje się najkrócej. Zdaniem ekonomistów jest to niezdrowa sy

Edukacja to jedna z branż, w których pracuje się najkrócej. Zdaniem ekonomistów jest to niezdrowa sytuacja

Foto: 123RF

O 3,5 proc. realnie, czyli uwzględniając inflację, wzrosły nasze zarobki w 2014 r. – wynika z wyliczeń „Rzeczpospolitej", na podstawie najnowszych danych GUS i NBP. To najlepszy wynik od sześciu lat. Ostatni tak dobry rok mieliśmy w 2008 r. – wtedy pensje realne zwiększyły się o 5,9 proc. Później ich wzrost wyhamował – wahał się od najgorszego wyniku w 2012 r. – wtedy płace wzrosły zaledwie o 0,1 proc., do 2,8 proc. w 2013 r.

Pomaga deflacja

Skąd wiadomo, że ubiegły rok był tak dobry? GUS opublikował w ubiegłym tygodniu informację o tym, o ile wzrosły pensje w ciągu trzech kwartałów minionego roku. Wynik to 3,7 proc. (średnia pensja wynosi 3,8 tys. zł). Można szacować, na podstawie danych z poprzednich lat, że taki wzrost utrzyma się także w IV kw. i w całym roku wyniesie w okolicach 3,7–3,6 proc.

Od tego tzw. nominalnego wzrostu (bez uwzględnienia wzrostu cen) trzeba odjąć średnioroczną inflację. A ta była wyjątkowo niska. Przypomnijmy, że od lipca utrzymuje się deflacja (ceny, porównując je rok do roku, maleją) i możemy spodziewać się ich minimalnego wzrostu. Z opublikowanej w październiku tzw. prognozy centralnej dotyczącej średniorocznej inflacji (badanie NBP) wynika, że wyniesie ona zaledwie 0,2 proc. Taki wynik sugerują też odczyty GUS (na przykład w listopadzie spadek cen wyniósł aż 0,6 proc.). Jeśli odejmiemy tę wartość od wzrostu płac (3,7 proc.), uzyskamy realną dynamikę płac na poziomie 3,5 proc.

Firmy dają podwyżki

Eksperci tłumaczą wysoki wzrost płac nie tylko niespodziewanie niską inflacją. Prof. Joanna Tyrowicz z NBP wskazuje, że nie jest to zaskoczeniem.

– Wynika nie tylko z poprawy sytuacji gospodarczej, ale także z tego, że w poprzednich latach firmy wstrzymywały się z podwyżkami, bo nie były pewne przyszłości. Podwyżki mają więc charakter niejako kompensacji wcześniejszego zaciskania pasa – mówi nam prof. Tyrowicz.

Tłumaczy także, że na wzrost płac pojawiło się także przyzwolenie ze strony zagranicznych koncernów-matek. – Korporacje doszły do wniosku, że trzeba po chudych latach podnieść pensje kadrze. Pamiętajmy także, że cały czas poprawia się wydajność pracowników – tłumaczy prof. Tyrowicz.

W podobnym duchu wypowiada się Cezary Kaźmierczak, prezes Związku Przedsiębiorców i Pracodawców.  – Skłonność do przyznawania niewielkich podwyżek pojawiła się, jak wynika z naszych badań, kilka kwartałów temu – mówi.

Zjawisko to tłumaczy wcześniejszymi decyzjami firm i spowolnieniem gospodarczym. – W okresie dekoniunktury wstrzymywali się z podwyżkami i inwestycjami. Gdy wilk kryzysu okazał się nie tak groźny, teraz je przyznają – mówi.

Kaźmierczak jest zdania, że obecny szybszy wzrost płac nie wynika z walki o pracownika. – W Polsce konkurencja o ludzi jest bardzo ograniczona. Mamy wciąż do czynienia bardziej z rynkiem pracodawcy niż pracownika – wskazuje.

Czy zdaniem ekspertów ta tendencja utrzyma się w tym roku?

Prof. Tyrowicz jest optymistką. – Nie spodziewam się istotnego zahamowania – przekonuje.

Ostrożniejszy jest Kaźmierczak. – Podwyżki będą, ale pod warunkiem, że nie uderzy w nas znowu jakiś zewnętrzny cios. Biorąc pod uwagę, że kryzys zadłużeniowy został bardziej zamieciony pod dywan niż rozwiązany, nie jest to wcale takie oczywiste – wskazuje.

Budżet płaci lepiej

Dane GUS potwierdzają, że o wysokości płac często nie decyduje rachunek ekonomiczny, ale polityka. Sektor publiczny płaci zdecydowanie lepiej niż prywatny. W pierwszym zarabia się średnio 4303 zł miesięcznie, w drugim – 3585 zł.

– A jeśli weźmiemy pod uwagę tylko i wyłącznie administrację, to różnice te są jeszcze większe. Tam zarabia się ok. 6 tys. zł – mówi Rafał Antczak, członek zarządu Deloitte. Jego zdaniem taka sytuacja nie jest zdrowa, gdyż często marnotrawi się publiczne środki. – Pensje osób zatrudnionych w szeroko pojętej sferze publicznej to często efekt przetargu politycznego, a nie racjonalnych decyzji – wskazuje Antczak.

O tym, że tak jest, najlepiej świadczą dane GUS dotyczące tego, w jakich branżach pracuje się najwięcej i najmniej godzin. Na tym tle wyróżnia się szczególnie jeden sektor:  edukacja. O ile w trzech kwartałach 2014 r. Polak przepracował średnio 1262 godziny, o tyle ten pracujący w edukacji zaledwie 912.

GUS wskazuje ponadto, że najlepiej płacą branże, których część jest powiązana z państwem: górnicza, wytwarzania i zaopatrywania w energię elektryczną i gaz, informacji i komunikacji oraz działalności finansowej i ubezpieczeniowej. Zarabia się w nich ponad 6 tys. zł miesięcznie.

Społeczeństwo
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz miał 41 lat
Społeczeństwo
Młodzi wcześniej testują z „promilami”
Społeczeństwo
Sondaż: Składka zdrowotna dla przedsiębiorców w dół? Znamy zdanie Polaków
Społeczeństwo
Nawet 27 stopni w majówkę. Ale w weekend pogoda się zmieni
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Społeczeństwo
Sondaż „Rzeczpospolitej”: Kto ucieknie z kraju, gdy wybuchnie wojna
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne