W pięciu obwodach, w których opozycja – osłabiona trzyletnimi represjami – zdecydowała się wystawić kandydatów, uniemożliwiły to miejscowe komisje wyborcze. YouTube chce zablokować nagranie Aleksieja Nawalnego, a w Magadanie chcą sądzić za karykatury premiera Dmitrija Miedwiediewa.
W Rosji obowiązuje ustanowiony w 2004 roku tzw. jednolity dzień głosowania, gdy raz w roku przeprowadzane są wybory regionalne i lokalne na terenie ogromnego państwa. Najbliższy przypada 13 września, wtedy odbędą się wybory m.in. 24 gubernatorów, 11 zgromadzeń ustawodawczych poszczególnych regionów i 25 rad miejskich. W sumie – wraz z samorządami najniższego szczebla – tego dnia Rosjanie wybiorą 10 tysięcy samorządowców.
Po ostatnich represjach i zamordowaniu w marcu przywódcy Borysa Niemcowa demokratycznej opozycji była ona w stanie wystawić swych kandydatów jedynie w pięciu obwodach. Najgwałtowniej proces ich rejestracji przebiegał w Nowosybirsku, gdzie po odrzuceniu list z podpisami przez miejscową komisję wyborczą przedstawiciele partii Aleksieja Nawalnego i byłego premiera Michaiła Kasjanowa rozpoczęli głodówkę i prowadzili ją przez 12 dni. Nic nie wskórali, komisja wyborcza bowiem otrzymała ekspertyzę z FSB, w której kontrwywiad radził nie rejestrować opozycji, gdyż ta sfałszowała podpisy na listach. Opozycjoniści przerwali głodówkę, gdy stan jednego z nich tak się pogorszył, że odwieziono go do szpitala.
Za to miejscowa prokuratura wszczęła śledztwo przeciwko nim samym o sfałszowanie podpisów, a szef sztabu Nawalnego z kolei został oskarżony o „zamach na wolność słowa w Rosji". Jeden z dziennikarzy prokremlowskiej telewizji Lifenews oskarżył bowiem Leonida Wołkowa o zniszczenie służbowego mikrofonu. „Przeszkadzanie profesjonalnej działalności dziennikarskiej" jest w Rosji karalne i prokuratura natychmiast wszczęła śledztwo.
– Jeszcze jeden opozycjonista okazał się kryminalistą – zauważył inny opozycyjny działacz Dmitrij Nawosza.