Reklama

Pomoc w wykupie mieszkania spadkodawcy uzasadnia obniżenie zachowku

Spadkobierca testamentowy, który wsparł finansowo spadkodawcę przy wykupie mieszkania od gminy, nie powinien płacić spadkobiercom ustawowym pełnego zachowku.

Aktualizacja: 15.06.2016 11:27 Publikacja: 15.06.2016 11:10

Pomoc w wykupie mieszkania spadkodawcy uzasadnia obniżenie zachowku

Foto: 123RF

Takie stanowisko zajął Sąd Okręgowy w Białymstoku w wyroku z 22 kwietnia 2016 r. (sygn. akt II Ca 182/16) po rozpatrzeniu apelacji od wyroku oddalającego powództwo o zachowek po Mariannie J. (dane zmienione).

Zapłaty zachowku zażądały trzy córki Marianny J. pominięte przez nią w testamencie. Roszczenie skierowały do Kazimierza Z, wieloletniego partnera matki, któremu zapisała ona w testamencie cały swój majątek. Głównym składnikiem schedy było mieszkanie warte dziś ok. 130 tys. zł. Marianna J. wykupiła je przed laty od gminy. Kazimierz Z. twierdził, że zrobiła to za jego pieniądze, więc niesprawiedliwe jest żądanie, by zapłacił za nie drugi raz, tym razem córkom zmarłej partnerki.

Kogo stać na taki wydatek

Marianna i Kazimierz mieszkali razem w tym mieszkaniu przez ostatnich 35 lat. O tym, że ich związek był trwały, zaświadczyła przed sądem sąsiadka. Chociaż relacje z córkami Marianna miała dobre, to nie one, lecz Kazimierz opiekował się nią na co dzień, gdy była już w podeszłym wieku i wymagała stałej pomocy . On też poniósł koszty pogrzebu Marianny, a jeszcze wcześniej sfinansował wykonanie nagrobka dla niej i  jej zmarłego przed laty męża. Wyłożył też ponad 22 tys. zł, by Marianna mogła wykupić na preferencyjnych zasadach mieszkanie wynajmowane od gminy. Było go na to stać, gdyż jako były funkcjonariusz organów ściągania otrzymywał emeryturę z MSW w wysokości znacznie przekraczającej średnią krajową. Oprócz tego już na emeryturze osiągał dochody z pracy jako radcy w kolegium do spraw wykroczeń. Nie miał też żadnych zobowiązań alimentacyjnych, bo był bezdzietnym rozwodnikiem. Dochodem Marianny była natomiast tylko niska emerytura, z której nie byłaby w stanie zapłacić za wykup lokalu.

Córki zmarłej twierdziły, że to nieprawda. Ich zdaniem matka dysponowała znacznymi środkami finansowymi, które pozostały jej po śmierci ojca - dobrze opłacanego fachowca w branży budowlanej. Poza tym była bardzo oszczędna. Miała więc potrzebną kwotę na nabycie lokalu. Jednocześnie jednak przyznały, że nic o wykupie nie wiedziały, gdyż matka im o tym nie wspominała.

Prała, gotowała

Reklama
Reklama

Sąd uznał, że córki nie udowodniły swoich twierdzeń. Natomiast słowa Kazimierza Z. potwierdzały pokwitowania za uiszczenie kolejnych wpłat na poczet ceny wykupu i logiczny ciąg zdarzeń: po zapłacie ceny nabycia Marianna J. stanęła do aktu notarialnego – umowy sprzedaży odrębnej własności lokalu i wyodrębnienia własności lokalu oraz oddania gruntu w użytkowanie wieczyste, a tego samego dnia i w tej samej kancelarii oboje z partnerem sporządzili testamenty, w których powoływali do spadku siebie nawzajem.

Zdaniem Sądu kolejność dokonywania tych czynności nie była przypadkowa. - Gdyby spadkodawczyni faktycznie nabyła mieszkanie z własnych oszczędności, z pewnością nie sporządziłaby testamentu na rzecz Kazimierza, w sytuacji, gdy miała trzy córki jako potencjalne spadkobierczynie - stwierdził Sąd oddalając powództwo o zachowek.

Wyrok Sądu Rejonowego zaskarżyły córki. Ich zdaniem nie było żadnego dowodu na to, że pieniądze na wykup wyłożył konkubent matki. Poza tym Sąd pominął jej wkład w dorobek konkubencki.

- Nasza mama prała, prasowała, robiła zakupy, gotowała, sprzątała, przyjęła pozwanego do własnego dużego mieszkania, dzięki czemu pozwany swoje mieszkanie wydzierżawiał przez 22 lata i czerpał z tego dochód – podnosiły córki Marianny J.

Ostatni ich zarzut dotyczył błędnej oceny charakteru prawnego kwoty, za jaką zostało nabyte mieszkanie.

Zapłacił, ale za połowę

I tylko ten ostatni zarzut był zdaniem Sądu Okręgowego częściowo zasadny.

Reklama
Reklama

Chodziło o to, że Sąd I instancji potraktował wpłaconą przez Kazimierza Z. kwotę jako ekwiwalent wartości mieszkania. Pominął jednak fakt, że kwota ta stanowiła tylko połowę ówczesnej wartości rynkowej tego mieszkania. Mariannie J. przysługiwała bowiem 50-proc. bonifikata od ceny rynkowej z racji wieloletniego zamieszkiwania w wykupionym lokalu. Spadkodawczyni z tej ulgi skorzystała, co potwierdził akt notarialny.

- W aspekcie ekonomicznym wkład pozwanego w nabycie odrębnej własności lokalu wynosił zatem 50 proc. wartości tegoż prawa, a pozostałe 50 proc. stanowiła bonifikata przysługująca jedynie Mariannie J. – wyjaśnił Sąd.

Uznał, że całkowite oddalenie roszczenia powódek o zachowek było w tej sytuacji zbyt radykalne i naruszało zasady współżycia społecznego.

- Całokształt stosunków rodzinnych między spadkodawczynią i jej córkami, fakt wieloletniego sprawowania opieki nad spadkodawczynią przez pozwanego i fakt wyłożenia przez niego pieniędzy na zakup mieszkania pozwalają na obniżenie należnego powódkom zachowku o połowę jego ustawowej wysokości - stwierdził Sąd Okręgowy.

Zmienił wyrok Sądu I instancji w ten sposób, że zasądził od pozwanego na rzecz każdej z powódek połowę przysługującego im zachowku - 10 tys. 883 zł.

Wyrok jest prawomocny.

Reklama
Reklama

Zachowek to 1/2 udziału spadkowego (w przypadku osoby trwale niezdolnej do pracy lub małoletniej -  2/udziału), jaki przypadałby spadkobiercy ustawowemu uprawnionemu do zachowku, gdyby nie został pominięty w testamencie.

Zawody prawnicze
Notariusze zwalniają pracowników i zamykają kancelarie
Nieruchomości
Mała zmiana prawa, która mocno uderzy w patodeweloperkę
Zawody prawnicze
Reforma już rozgrzewa prokuratorów, choć do jej wdrożenia daleka droga
Nieruchomości
To już pewne: dziedziczenia nieruchomości z prostszymi formalnościami
Nieruchomości
Co ze słupami na prywatnych działkach po wyroku TK? Prawnik wyjaśnia
Materiał Promocyjny
Lojalność, która naprawdę się opłaca. Skorzystaj z Circle K extra
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama
Reklama