Wystarczy, że naganne zachowanie obdarowanego uderza pośrednio w uczucia darczyńcy. To sedno wyroku Sądu Najwyższego, który jest tym bardziej interesujący, że zwykle sądy odmawiają odwołania darowizny, nawet jeśli niewdzięczność godzi bezpośrednio w darczyńcę.
Odwołanie darowizny, zwłaszcza już przekazanej, jest niezmiernie trudne. Sądy rygorystycznie wykładają rażącą niewdzięczność, która jest warunkiem odwołania. W niedawnej sprawie wytoczonej przez 86-letnią Eugenię M., która podarowała wnukowi mieszkanie, ale zmuszona była do niego wrócić, Sąd Najwyższy nie uznał odwołania darowizny, wskazując, że wprawdzie wnuk zachował się niegodnie – po ataku serca babki przez trzy miesiące nie odwiedził jej w szpitalu, ale wezwał karetkę, więc nie można mówić o rażącej niewdzięczności („Babcia nie wywłaszczy złego wnuka", „Rzeczpospolita" z 14 października).
Bo był agresywny
W tej sprawie niewdzięczność zięcia nie była skierowana przeciw darczyńcy – teściowej, ale przeciw innym członkom rodziny. Józefa S. jeszcze w 1985 r. darowała połowę działki budowlanej córce i zięciowi do majątku wspólnego. Postawili na niej dom. Obok mieszkała teściowa. Od 2000 r. zięć stale nadużywał alkoholu, wszczynał awantury, przywłaszczył sobie też pieniądze ze wspólnego konta małżonków. Sąd karny zakwalifikował jego zachowanie w stosunku do żony i córek jako znęcanie się. W końcu mąż ugodził żonę nożem, przez co musiała mieć usuniętą nerkę.
Po tym zdarzeniu teściowa wystąpiła do sądu, by zobowiązał zięcia do zwrotu udziału w działce. Sąd rejonowy uwzględnił żądanie. Jednakże Sąd Okręgowy w Warszawie stwierdził, że działanie skierowane przeciw innej osobie niż darczyńca nie stanowi rażącej niewdzięczności.
Rażąca niewdzięczność
Sąd Najwyższy, do którego odwołała się Józefa S., był innego zdania.