Były rzecznik KSP i ABW: Oświadczenie Bodnara zniesmaczyło policjantów

- Jeżeli oczekujemy od policji, żeby była silna, skuteczna i nas broniła, to dajmy jej działać w ramach obowiązujących przepisów. Tak samo dajmy szansę wyjaśnienia, jeśli popełniła błąd - mówi w rozmowie z rp.pl Maciej Karczyński, były rzecznik Komendy Stołecznej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego.

Aktualizacja: 26.06.2019 14:54 Publikacja: 26.06.2019 10:27

Były rzecznik KSP i ABW: Oświadczenie Bodnara zniesmaczyło policjantów

Foto: Fotorzepa/ Rafał Guz

Policja, po brutalnym zabójstwie dziecka, zatrzymując Jakuba A. podejrzanego o tę zbrodnię zakuła go w tzw. kajdanki zespolone i prowadziła, niosąc niemal za wykręcone do tyłu ręce.

Rzecznik praw obywatelskich Adam Bodnar w oświadczeniu zarzucił funkcjonariuszom stosowanie metod niewspółmiernych do sytuacji, gdyż zatrzymany nie stawiał oporu, a ich działania określił jako "niepotrzebne i pokazowe, stanowiący przykład manifestacji siły państwa wobec jednostki, do którego nie powinno dojść w demokratycznym państwie prawa".

- Uważam, że w tak ważnym momencie, przy tak ważnej debacie publicznej, kiedy wszystkie oczy były skierowane na zabójstwo 10-letniego dziecka, wkradł się błąd komunikacyjny - komentuje w rozmowie z rp.pl płk Maciej Karczyński, były rzecznik Komendy Stołecznej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Ten błąd nie powinien mieć miejsca, bo krzywdzi rodzinę, krzywdzi policjantów i tak naprawdę podzielił Polaków - dodaje.

Według Karczyńskiego Bodnar popełnił błąd "mówiąc, że zatrzymali podejrzanego niezgodnie z zasadami lub że upublicznili nagranie z zatrzymania". - Jako były rzecznik prasowy, wcześniej pracownik kompanii antyterrorystycznej, jako operacyjny, który był tak zwanym "zleckiem", czyli prowadził sprawy, decydował o sposobie zatrzymania i metodach, mogę powiedzieć od podszewki, że policja nie popełniła błędu. Natomiast błąd RPO wynika z czego innego - w tej chwili w takie działania niepotrzebnie wkrada się "polityka". Jeżeli oczekujemy od policji, żeby była silna, skuteczna i nas broniła, to dajmy jej działać w ramach obowiązujących przepisów. Tak samo dajmy szansę wyjaśnienia, jeśli popełniła błąd. Ale jeżeli to robi rzecznik praw obywatelskich, to powinien najpierw napisać pismo do policji, wyjaśnić sprawę na poziomie instytucji, a dopiero później ewentualnie zarzucić błąd. Bo tu powstał teraz bardzo duży dyskomfort dla wszystkich - ocenia.

- Lubię Adama Bodnara jako człowieka, reprezentującego instytucję RPO, broniącego ludzi, ale w tej kwestii zraził swoim pismem większość policjantów. I nie tylko ich - dodaje Karczyński.

- Uważam, że ta dyskusja była niepotrzebna, bo jest coś takiego jak oczekiwania społeczeństwa. Społeczeństwo oczekuje sprawiedliwości. Oczywiście, osoba zatrzymana nie oznacza, że jest już skazana. Ale dobrze to obrazuje pewien popularny ostatnio w internecie rysunek, na którym kobiecie ktoś kradnie torebkę, ona krzyczy za nim "złodziej!", a ktoś łapie ją za rękę i mówi "nie było jeszcze procesu, ale pani już wydała wyrok". Moim zdaniem był to duży błąd komunikacyjny, tym bardziej, że również zniesmaczeni są policjanci - podkreśla były rzecznik KSP i ABW.

Komentując sposób zatrzymania Jakuba A. Karczyński zauważa, że "kwestia upublicznienia wizerunku podejrzanego nie podlega dyskusji". - Za to pewnie będą osoby odpowiedzialne ukarane - zapowiada i tłumaczy, że użycie kajdanków zespolonych wynika z przepisów.

- Zobaczmy: jedziemy na miejsce zatrzymania, gdzie jest typowany sprawca, który zadał ciosy niebezpiecznym narzędziem i może być agresywny. Ukrywa się, czyli zdaje sobie sprawę, że mogą przyjść po niego policjanci. Nie wiadomo, w posiadanie jakiej broni wszedł w tym czasie. Nie wiadomo, czy ta osoba nie zażywała narkotyków, czy była pod ich wpływem - wtedy jest całkiem inną osobą. Na podstawie wiedzy operacyjnej i zasad bezpieczeństwa pododdział terrorystyczny musi przeprowadzić akcję w ten sposób, żeby nikomu nie stała się krzywda - wyjaśnia. - W 2017 roku pod Wrocławiem antyterroryści zatrzymywali osobę okradającą bankomaty. Okazało się, że on zaczął strzelać z kałasznikowa. Jeden policjant zginął - dodaje Karczyński jako przykład niespodziewanych zachowań, które muszą wziąć pod uwagę funkcjonariusze.

Dlaczego policja w ogóle publikuje nagrania czy zdjęcia z zatrzymań? - Bo oczekują tego media i społeczeństwo - odpowiada Karczyński. - Kiedyś była tylko mowa, rysunki, potem było pismo, radio, telewizja itd. I niestety dzisiaj najbardziej wrażliwi jesteśmy na wizerunek, zresztą media społecznościowe w dużej mierze polegają na obrazkach i filmach. Na przestrzeni lat policja dostosowuje się do ram nowoczesnych technologii i nowoczesnego przekazu. Dzisiaj media mogą pokazać skuteczność policji poprzez upublicznienie właśnie takiego nagrania, a policja może pokazać, że w jej rękach jest już podejrzany - tłumaczy.

- Jeżeli nie jest upubliczniona twarz, jeżeli są zachowane kanony takiej normalnej pracy policyjnej, to nie doszukiwałbym się w tym niczego niewłaściwego - dodaje.

Jakub A. jest podejrzany o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem w wyniku motywacji zasługującej na szczególne potępienie, znieważenie zwłok i podżeganie do udziału w zabójstwie. Mężczyzna przyznał się do stawianych mu zarzutów.

Ten artykuł przeczytasz z aktywną subskrypcją rp.pl

Zyskaj dostęp do ekskluzywnych treści najbardziej opiniotwórczego medium w Polsce

Na bieżąco o tym, co ważne w kraju i na świecie. Rzetelne informacje, różne perspektywy, komentarze i opinie. Artykuły z Rzeczpospolitej i wydania magazynowego Plus Minus.

Czym jeździć
Technologia, której nie zobaczysz. Ale możesz ją poczuć
Tu i Teraz
Skoda Kodiaq - nowy wymiar przestrzeni
Służby
BMW szefa policji bez ubezpieczenia. Po wypadku idzie do kasacji
Służby
Pożar w Siemianowicach: to nie był przypadek. Rosyjskie służby zlecają podpalenia
Służby
Afera w RARS. Były dyrektor Biura Zakupów zatrzymany przez CBA
Służby
Dwa zarzuty dla byłego komendanta głównego policji. Chodzi o granatnik na komendzie