Policja, po brutalnym zabójstwie dziecka, zatrzymując Jakuba A. podejrzanego o tę zbrodnię zakuła go w tzw. kajdanki zespolone i prowadziła, niosąc niemal za wykręcone do tyłu ręce.
- Uważam, że w tak ważnym momencie, przy tak ważnej debacie publicznej, kiedy wszystkie oczy były skierowane na zabójstwo 10-letniego dziecka, wkradł się błąd komunikacyjny - komentuje w rozmowie z rp.pl płk Maciej Karczyński, były rzecznik Komendy Stołecznej Policji i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. - Ten błąd nie powinien mieć miejsca, bo krzywdzi rodzinę, krzywdzi policjantów i tak naprawdę podzielił Polaków - dodaje.
Według Karczyńskiego Bodnar popełnił błąd "mówiąc, że zatrzymali podejrzanego niezgodnie z zasadami lub że upublicznili nagranie z zatrzymania". - Jako były rzecznik prasowy, wcześniej pracownik kompanii antyterrorystycznej, jako operacyjny, który był tak zwanym "zleckiem", czyli prowadził sprawy, decydował o sposobie zatrzymania i metodach, mogę powiedzieć od podszewki, że policja nie popełniła błędu. Natomiast błąd RPO wynika z czego innego - w tej chwili w takie działania niepotrzebnie wkrada się "polityka". Jeżeli oczekujemy od policji, żeby była silna, skuteczna i nas broniła, to dajmy jej działać w ramach obowiązujących przepisów. Tak samo dajmy szansę wyjaśnienia, jeśli popełniła błąd. Ale jeżeli to robi rzecznik praw obywatelskich, to powinien najpierw napisać pismo do policji, wyjaśnić sprawę na poziomie instytucji, a dopiero później ewentualnie zarzucić błąd. Bo tu powstał teraz bardzo duży dyskomfort dla wszystkich - ocenia.
- Lubię Adama Bodnara jako człowieka, reprezentującego instytucję RPO, broniącego ludzi, ale w tej kwestii zraził swoim pismem większość policjantów. I nie tylko ich - dodaje Karczyński.