W miniony weekend funkcjonariusze Centralnego Biura Antykorupcyjnego zatrzymali Marka K. Nie byłoby w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie to, że prokuratura w Katowicach zleciła to zadanie policji. Marek K. miał być przez nią zatrzymany w miniony czwartek – w tym samym dniu co Włodzimierz W., dyrektor okręgowej Służby Więziennej. Obaj mieli uczestniczyć w korupcyjnym procederze wydawania przepustek z więzienia. Policja nie zdołała jednak ustalić miejsca pobytu Marka K. Prokuratura zwróciła się wtedy do CBA, które zorganizowało zasadzkę.
Kilka dni później w mediach pojawiły się anonimowe wypowiedzi policjantów oskarżających CBA o podkradanie śledztw. – Nie mają sukcesów, więc podpierają się naszą pracą. Dalsza współpraca z CBA nie ma najmniejszego sensu – żalił się w „Dzienniku” anonimowy przedstawiciel Komendy Głównej Policji.
Brak koordynacji w służbach to sytuacja niebezpieczna.
(Zbigniew Wassermann)
Pojawiły się sugestie, że fakt, iż prokuratura powierza CBA tzw. realizacje, jest związany z sympatiami politycznymi. – To bzdura. Minister sprawiedliwości Zbigniew Ćwiąkalski wymienił całe kierownictwa prokuratur. Tak było też w Katowicach. Stwierdzenie, że prokuratorzy darzą nas szczególną sympatią, to nadużycie – mówi „Rz” funkcjonariusz CBA.