Aquapark to jedna ze sztandarowych inwestycji we Wrocławiu, rozpoczęta w 2004 r. jeszcze za poprzedniej kadencji prezydenta Rafała Dutkiewicza. By maksymalnie skrócić czas budowy, zdecydowano się na formułę partnerstwa publiczno-prywatnego. Do spółki Wrocławski Park Wodny oprócz gminy Wrocław weszła niemiecka spółka InterSpa. Mimo to termin jego oddania przekładano kilkanaście razy. Park wodny ruszył z półtorarocznym poślizgiem, a ostateczny koszt budowy wyniósł nie jak zakładano 25, ale 33 mln euro.
Centralne Biuro Antykorupcyjne sprawdzało inwestycję po zawiadomieniu złożonym kilka miesięcy temu przez jednego z wrocławskich radnych SLD. Pod koniec kwietnia prezydent Dutkiewicz dostał roboczą wersję protokołu pokontrolnego. Ani biuro, ani władze miasta nie ujawniają jego treści. Wiadomo jednak, że CBA zarzuca magistratowi niegospodarność i złamanie prawa przy wyborze niemieckiej spółki na partnera. Zdaniem kontrolerów zaniedbano wtedy procedury, by ułatwić InterSpa przystąpienie do inwestycji. W dokumencie nie ma natomiast żadnych zarzutów korupcyjnych.– Kontrola CBA obejmowała procedurę zawiązania spółki WPP oraz wybór partnera – ujawnia mec. Małgorzata Węgrzyn-Wysocka z kancelarii CWWU, którą miasto poprosiło o analizę prawną protokołu pokontrolnego. Jej zdaniem nie było podstaw do formułowania jakichkolwiek zarzutów.Analiza kancelarii jest druzgocąca dla CBA. Zdaniem mec. Węgrzyn-Wysockiej można porównać ją do słynnej afery gruntowej, gdzie – jej zdaniem – funkcjonariusze wykazali się rażącą nieznajomością kanonów prawa.
– Do analizy procedur z 2004 r. zastosowano przepisy ustawy, którą uchwalono dopiero rok później – wyjaśnia mec. Węgrzyn-Wysocka. – W tym czasie nie było nawet projektów tej ustawy. Co więcej, nawet te procedury, które w niej zawarto, nie mają charakteru bezwzględnie obowiązującego.
Będziemy bronić swoich praw przed niezależnymi instytucjami
Wewnętrzny regulamin, jaki miasto stworzyło dla wyboru wspólnika gminy, też nie budzi zastrzeżeń kancelarii. – Nie było w ogóle konieczności jego sporządzenia, władze zrobiły więcej, niż wymagały przepisy – twierdzi mecenas.