Niebawem w życie mają wejść przepisy, które ograniczają zakres pracy sądownictwa wojskowego. Będą mu podlegać jedynie sprawy związane z przestępstwami, które popełnili żołnierze w służbie czynnej na terenie jednostek wojskowych lub innych obiektów należących do armii. Do tej pory sądownictwo wojskowe obejmowało praktycznie wszystkie przestępstwa popełnione przez żołnierzy.
Jak przyznał „Rz” płk Jerzy Artymiak, rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, obecnie trwają tam prace legislacyjne nad zachowaniem dotychczasowego status quo oraz rozszerzeniem sądownictwa wojskowego na wszystkie przestępstwa popełnione również przez pracowników cywilnych wojska. W prokuraturach wojskowych pracuje ponad 300 osób.Tymczasem część prawników i wielu polityków twierdzi, że należy bądź ograniczyć kompetencje wojskowego wymiaru sprawiedliwości, bądź wręcz zlikwidować. – Nie rozumiem, dlaczego Jana Kowalskiego – cywila za kradzież kiełbasy mają ścigać sądy powszechne, a Jana Kowalskiego – żołnierza za to samo przestępstwo – sądy wojskowe – uważa prof. Marian Filar, karnista, poseł Demokratycznego Koła Poselskiego.
Jego zdaniem drobne przestępstwa popełnione przez żołnierzy należy przenieść do sądów powszechnych.
Prof. Filar jest jednak zdania, że sądownictwu wojskowemu należy zostawić przestępstwa stricte wojskowe, np. szpiegostwo, czy sprawy objęte tajemnicą. – Po pierwsze dlatego, że sądy wojskowe są bardziej szczelne, a po drugie, dlatego że, aby orzekać w sprawach wojskowych, trzeba się na nich dobrze znać – dodaje prof. Filar.
Bardziej radykalny jest prof. Piotr Kruszyński, karnista z Uniwersytetu Warszawskiego, szef komitetu ekspertów powołanego przez Platformę Obywatelską do opracowania zmian w kodeksie postępowania karnego. – Sądownictwo wojskowe to całkowity anachronizm. Na szczęście nie mamy wojny ani nikt nam bezpośrednio nie zagraża i nie widzę powodu, dla którego miałyby działać sądy wojskowe w warunkach demokratycznego państwa prawnego, wolnej Polski, która jest członkiem UE – uważa.